​W środkową Kalifornię uderzyło tornado, które porywało pojazdy, powaliło drzewa i słupy energetyczne. Rannych zostało kilka osób. Mało tego - po raz pierwszy w historii wydano ostrzeżenie przed tornadem w San Francisco.

Narodowa Służba Meteorologiczna (NWS) podała, że tornado, które w sobotę uderzyło w miasteczko Scotts Valley w Kalifornii, generowało wiatr o prędkości ok. 180 km/h. Miejscowa policja przekazała, że kilka rannych osób trafiło do szpitali.

Telewizja NBC News poinformowała również, że po raz pierwszy w historii ostrzeżenie przed tornadem wydano w San Francisco. Drzewa spadały na pojazdy i ulice, uszkadzając dachy.

NWS przekazała jednak, że do zniszczeń nie doprowadziła trąba powietrzna, a silny wiatr prostoliniowy, którego prędkość dochodziła do 130 km/h.

Z danych monitorującego przerwy w dostawach elektryczności portalu PowerOutage.US wynika, że w sobotnie popołudnie w Kalifornii liczba odbiorców bez prądu wzrosła do około 225 tys. W niedzielę znacznie spadła.

Dziesiątki tysięcy ludzi było bez prądu również w zachodniej części stanu Waszyngton. Zamknięto niektóre drogi, w tym częściowo autostradę międzystanową nr 80.

Nie żyje co najmniej jedna osoba

Złe warunki pogodowe na Środkowym Zachodzie doprowadziły do co najmniej jednej ofiary śmiertelnej. W wypadku w Nebrasce zginęła 57-letnia kobieta po tym, jak straciła panowanie nad samochodem w pobliżu Arlington. Drugi kierowca doznał w zderzeniu  obrażeń.

Burza śnieżna stworzyła groźne warunki do jazdy w stanie Iowa. Setki wypadków odnotowano też w Zachodniej Wirginii i Pensylwanii.

Niebezpieczne warunki wywołane śnieżycami wystąpiły również w północno-wschodniej części stanu Nowy Jork. W Orchard Park spadło 84 cm śniegu.

Tak intensywne opady związane były z efektem jeziora, gdy zimne masy powietrza przepływają nad stosunkowo ciepłymi wodami. Ciepło i wilgoć ze zbiorników wodnych przenoszone są do atmosfery, a ogrzane powietrze unosi się i gwałtownie ochładza, tworząc chmury. Zjawisku często towarzyszą burze śnieżne.