Ryan Borgwardt, który sfingował własną śmierć i uciekł do Europy Wschodniej, został oskarżony o utrudnianie śledztwa w jego własnej sprawie. Mężczyzna sam zgłosił się na policję, a wcześniej dobrowolnie wrócił do Stanów Zjednoczonych.
Mężczyzna został uznany za zaginionego 12 sierpnia po tym, jak nie wrócił z wyprawy wędkarskiej na Green Lake, około godzinę drogi od jego domu w Watertown, w stanie Wisconsin. Przez siedem tygodni Biuro Szeryfa Hrabstwa Green Lake poszukiwało ciała Borgwardta, ale znaleziono tylko kajak mężczyzny i skrzynkę na sprzęt zawierającą zestaw kluczy, portfel i jego prawo jazdy.
Ostatecznie urzędnicy odkryli dowody, że Borgwardt uciekł do Europy przez Kanadę. W śledztwie brało udział szereg agencji stanowych i federalnych, w tym FBI i Homeland Security. Borgwardt wyjeżdżając do Europy zostawił swoją żonę i trójkę nastoletnich dzieci.
Śledczym udało się nawiązać kontakt z mężczyzną 11 listopada. Mark Podoll, szeryf z Green Lake powiedział podczas konferencji prasowej, że 44-latek zapewniał, że miał "wiele powodów" do upozorowania własnej śmierci, jednak nie zostały one przekazane opinii publicznej. Mimo że władze komunikowały się z Borgwardtem prawie codziennie, mężczyzna nie chciał rozmawiać z rodziną.
Na początku tego tygodnia Borgwardt wrócił do Stanów Zjednoczonych i sam zgłosił się na policję. Funkcjonariusze oskarżyli go jednak o utrudnianie śledztwa w jego własnej sprawie. Grozi mu za to grzywna w wysokości 10 tys. dolarów oraz dziewięć miesięcy więzienia.