Po tym jak część kazachskiego społeczeństwa wyszła na ulice, początkowo w pokojowych protestach sprzeciwiając się rosnącym cenom ciekłego gazu, do kraju wezwano sojusznicze wojska Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, czyli m.in. rosyjskie i białoruskie siły zbrojne. Protesty przerodziły się bowiem w zamieszki, a zamieszki, jak informuje miejscowa władza - w akty terroru.
Oficjalne doniesienia mówią o wielu ofiarach zarówno po stronie protestujących jak i policjantów. Międzynarodowi obserwatorzy sedna tych wydarzeń dopatrują się tymczasem nie tylko w podwyżkach cen gazu.
Jedna z hipotez, przytaczana przez prof. Marka Figurę z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, zakłada, że obywatele Kazachstanu mieli dosyć sprawowania faktycznej władzy przez Nursułtana Azarbajewa, który formalnie od trzech lat nie jest już prezydentem kraju. Według wielu źródeł, m.in. jako szef biura bezpieczeństwa - miał realny wpływ na rządzenie państwem. Może o tym świadczyć m.in. obalenie pomnika byłego prezydenta w Tałdykardanie.
Druga z hipotez mówi jednak o tym, że to obecna władza kraju, wykorzystując niestabilny moment - podjęła próbę objęcia realnej władzy w kraju. Zagadką wciąż pozostaje to, gdzie obecnie przebywa "Ojciec Narodu" jak tytułowany jest 81-letni Nazarbajew.
Aktualne jest teraz pytanie czy obecny prezydent Kasym-Żomart Tokajew, który wczoraj objął stanowisko szefa rady bezpieczeństwa, zastąpił tam Nazarbajewa, rzeczywiście zdecydował się na taką samodzielną grę i sięgnął sam po władzę - realną władzę, nie nominalną, czy też jest to jakaś kolejna zasłona dymna. Jednocześnie tenże prezydent Kazachstanu wezwał państwa z ODKB (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym - przyp.red.) czyli państwa poradzieckie połączone sojuszem, który ma zapewnić i bezpieczeństwo(...)zewnętrzne, a nie ingerować w sprawy kraju. - mówi RMF FM prof. Marek Figura.
Według obserwatorów sytuacji w Kazachstanie, z naciskiem na wydarzenia w Ałmaty - pośród protestujących można wyróżnić kilka grup.
To osoby, które chcą zmian politycznych, czyli obecne na ulicach miasta ze względów ideowych. Są też jednak tacy, którzy wykorzystując okazję zajęli się rabunkami czy grabieżami. Część protestujących zajmowała też szereg budynków publicznych.
Interesująca jest w tym przypadku postawa służb kazachskich, które miały bronić tych miejsc, a w wielu przypadkach tego nie robiły, albo otrzymywały rozkaz opuszczenia tych miejsc, co ułatwiło demonstrantom zajmowanie budynków. - tłumaczy wschodoznawca, prof. Marek Figura.
Nie wszędzie jednak służby reagowały w taki sposób. Dziś rano władze Kazachstanu poinformowały o krwawych starciach z demonstrantami, przekazując, że co najmniej kilkadziesiąt osób "zostało zlikwidowanych".
Podczas tych zajść rannych miało zostać też kilkudziesięciu policjantów, a ośmiu miało stracić życie.
Nie brakuje też głosów mówiących o tym, że przynajmniej część zajść w dawnej stolicy Kazachstanu mogła zostać sprowokowana przez świat przestępczy. Część obserwatorów, na których powołuje się rozmówca RMF FM, mówi o udziale w protestach tzw. tituszek - czyli opłaconych, najczęściej młodych bojówkarzy. Z udziałem podobnych grup związane były starcia i prowokacje na tzw. Euromajdanie w Kijowie w 2014 roku.
Być może chodziło po prostu o to, żeby te protesty w ogóle zdyskredytować. Na pewno toczy się tu gra na bardzo wielu płaszczyznach. Pewne jest to, że z jednej strony jest to autentyczny protest społeczny, wynikający z trudnej sytuacji ekonomicznej, ale też toczą się jakieś zakulisowe walki o władzę. - tłumaczy prof. Marek Figura.
Kazachstan, choć jest krajem bogatym, m.in. dzięki swoim zasobom naturalnym, jest - jak mówią eksperci - krajem biednych obywateli. O zamożnym życiu, na wysokim poziomie materialnym mogą mówić osoby zbliżone głównie do kręgów władzy.
Większość emerytur w tym kraju jest zbliżona do kwot poniżej stu dolarów, a ceny też nie są wcale niskie, zwłaszcza jeśli chodzi o żywność czy podstawowe towary. Co ciekawe ceny paliwa nie są wcale wysokie, ale przy jednoczesnych niskich wynagrodzeniach i gwałtownej podwyżce - pojawił się jednak impuls do tych wydarzeń. - wyjaśnia prof. Marek Figura z UAM.
Na zamożność kraju składają się też liczne interesy międzynarodowe, zwłaszcza z Chinami.
Agencja Reutera poinformowała w czwartek wieczorem, że głos w sprawie wydarzeń w Ałmaty zabrało brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
"Apelujemy o spokój i jednocześnie potępiamy akty przemocy oraz niszczenia budynków(...)Wzywamy też do przywrócenia serwisów internetowych w Kazachstanie oraz respektowania przez władze prawa obywateli do wolości wypowiedzi" - brzmi stanowisko British Foregin Office.
Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borell powiedział, odnosząc się do interwencji wojsk rosyjskich w Kazachstanie: "Prawa i bezpieczeństwo cywilów musi być zagwarantowane. Unia Europejska jest gotowa wesprzeć rozwiązanie tego kryzysu".
Kazachskie władze informują o blisko dwóch tysiącach aresztowanych oraz dziesiątkach zabitych pośród protestujących. Rządowa telewizja informuje też o 18-tu policjantach, którzy mieli stracić życie podczas starć.