Komisja Wenecka ogłosiła swój raport na temat zmian w węgierskiej konstytucji. Jest druzgocący. Ten organ doradczy Rady Europy krytykuje dokonane przez rząd Viktora Orbana zmiany w systemie sądowniczym, nadzorze mediów i w stosunkach z Kościołami.
Najwięcej uwag Komisja Wenecka kieruje w stronę nowo powołanej Krajowej Rady Sądowniczej. Organ ten centralizuje cały system kontroli prawnej - Rada może dowolnie wybierać sędziów, innych może wysyłać na emeryturę. Została ustanowiona aż na 9-letnią kadencję. Na jej czele stoi żona wpływowego parlamentarzysty rządzącej, prawicowej partii Fidesz, Tunde Hando. Jak na jedną osobę ma zbyt wiele władzy w swoich rękach - mówi Thorbjorn Jagland, sekretarz generalny Rady Europy.
Węgrzy muszą się liczyć ze zdaniem Jaglanda, bo to od jego raportów zależy, co Komisja Europejska zrobi z Budapesztem. Stawką jest tu 20 miliardów dolarów. Takiej pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego domaga się rząd Orbana. Pod ewentualną decyzją w tej sprawie musi podpisać się Wspólnota Europejska. Może być z tym problem, o czym świadczy chociażby fakt, że niedawno Unia wstrzymała część funduszy strukturalnych dla Budapesztu. W ramach kary za nietrzymanie deficytu w ryzach UE zawiesiła przekazanie kwoty sięgającej 495 milionów euro.
Problemy Węgrów w stosunkach z Unią narosły po 15 marca. Wówczas Viktor Orban wystąpił na wiecu z okazji rocznicy rewolucji w 1848 roku. Gdy powiedział do tłumu, że Węgry nie będą "kolonią", 200 tysięcy osób skandowało z radości. Porównał też unijnych urzędników w "znakomicie skrojonych garniturach" do ich sowieckich poprzedników "w mundurach z pagonami". Rzeczniczka przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso odparła wówczas, że Orban najwyraźniej nie rozumie demokracji. Zachodni urzędnicy dodali, że wystąpienie raczej nie zachęci zagranicznych inwestorów do Węgier - tymczasem kraj ich bardzo potrzebuje.
Jednak za kulisami Orban i jego rząd są znacznie bardziej spolegliwi. To przecież sami węgierscy ministrowie zaprosili do siebie Komisję Wenecką i poprosili o audyt. Złagodzono już nieco przepisy dotyczące mediów i związków wyznaniowych. Rząd zgłosił nawet poprawki do reform systemu sądowniczego, które mają ograniczyć władzę Tunde Hando. Pojawiają się jednak nowe problemy. Główny stanowią raporty antykorupcyjnej organizacji Transparency International. Wynika z nich, że Fidesz zniszczył socjalistyczne układy. Z drugiej jednak strony, jeden układ zastąpił drugi. Węgry zostały przejęte przez potężne grupy interesu - napisano w raporcie. Rząd Orbana odpowiada, że już zajął się tym problemem. Wkrótce zaczną działać antykorupcyjni kontrolerzy, poza tym zapowiadają się zmiany w prawie. Jest co robić, bo według Transparency International, aż 65-75 procent przetargów na zamówienia publiczne jest zaburzanych przez korupcję.
Z tej sytuacji może cieszyć się tylko skrajnie prawicowa partia Jobbik. Coraz więcej wyborców dochodzi bowiem do wniosku, że politycy Fideszu - tak jak wcześniej socjaliści - podzielili między siebie Węgry. Zupełnie tak, jakby kraj był jednym gigantycznym salami.