Kolumbijski rząd oraz lewicowi rebelianci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) podpisali w Cartagenie układ pokojowy, który kończy trwającą od 50 lat wojnę partyzancką w tym kraju. Konflikt pochłonął ponad 220 tys. ofiar.

Kolumbijski rząd oraz lewicowi rebelianci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) podpisali w Cartagenie układ pokojowy, który kończy trwającą od 50 lat wojnę partyzancką w tym kraju. Konflikt pochłonął ponad 220 tys. ofiar.
Kolumbijczycy świętują zawarcie pokoju /Leonardo Muńoz /PAP/EPA

Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos oraz Rodrigo Londono, lider rebeliantów z FARC, podpisali liczące 297 stron porozumienie w obecności ponad 2000 zagranicznych dygnitarzy. Wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, prezydent Kuby Raul Castro oraz sekretarz stanu USA John Kerry.

Straszna noc pełna przemocy, która okrywała nas swym cieniem przez ponad połowę wieku dobiegła końca. Otwieramy nasze serca na nowy dzień, na wspaniałe słońce pełne nowych możliwości, które zajaśniało na kolumbijskim niebie - powiedział Santos w przemówieniu.

Rząd Kolumbii oraz rebelianci z FARC oficjalnie ogłosili zawarcie układu pokojowego 24 sierpnia.

Zawarcie układu ogłoszono w Hawanie, w obecności przedstawicieli Kuby i Norwegii, które były mediatorami w rozmowach pokojowych.

Przed Kolumbijczykami jeszcze referendum

Historyczne porozumienie, osiągnięte po czterech latach rokowań, musi być jeszcze zaaprobowane przez Kolumbijczyków w referendum, które ma się odbyć 2 października. Choć wyniki badań opinii publicznej pokazują, że większość Kolumbijczyków najprawdopodobniej zagłosuje za jego przyjęciem, to zdaniem analityków szanse na wdrożenie postanowień układu może przekreślić niska frekwencja.

Układ m.in. przewiduje rozwiązanie oddziałów partyzanckich FARC oraz zobowiązuje rząd Kolumbii do przeprowadzenia radykalnej reformy rolnej, modyfikacji programu zwalczania podziemia narkotykowego oraz rozszerzenia interwencji państwa w najbardziej zaniedbanych rejonach kraju.

Jeden z najdłużej trwających konfliktów na świecie

Wojna partyzancka w Kolumbii była jednym z najdłużej trwających konfliktów zbrojnych na świecie i doprowadziła kraj na skraj upadku. Rebelianci, uzyskujący dochody m.in. od plantatorów i handlarzy kokainą, walczyli z wojskami rządowymi dążąc do obalenia - jak twierdzili - "oligarchów będących sługusami USA".

Wojna kosztowała życie ponad 220 tys. osób. Dziesiątki tysięcy uznawanych jest za zaginione, a ponad 5 mln musiało uciekać ze swoich domów.

Rebelianci zmuszeni zostali w końcu do podjęcia rokowań z rządem po serii dotkliwych porażek na polu walki i w rezultacie stałego topnienia własnych szeregów, do obecnego poziomu ok. 7,5 tys. żołnierzy.

Rokowania pokojowe rozpoczęły się w listopadzie 2012 r. w Hawanie, jednak brak wzajemnego zaufania powodował, że ich postęp był bardzo powolny. Przełom nastąpił we wrześniu ub. r. kiedy prezydent Santos przedstawił w Hawanie kompromisową propozycję przewidującą m. in. zbadanie zbrodni wojennych dokonanych przez obie strony, ukaranie winnych i wypłacenie odszkodowań ofiarom.

(abs)