W Stanach Zjednoczonych nie słabnie gorączka wywołana przez bakterie wąglika. Od pierwszego października w całym kraju odnotowano 2300 alarmów z powodu podejrzanych przesyłek, listów czy rozsypanych substancji niewiadomego pochodzenia. W przytłaczającej większości przypadków zagrożenia nie było.
Prokurator generalny USA John Ashcroft podkreśla, że autorzy fałszywych alarmów będą ścigani i karani z całą surowością prawa. Tymczasem śledztwo wskazuje na powiązania przypadków wąglika na Florydzie, w Nowym Jorku i w Waszyngtonie. W przypadku wąglika przesłanego do biura senatora Toma Daschle’a w Waszyngtonie i redakcji telewizji NBC w Nowym Jorku wskazuje na to charakter pisma na kopertach, podobne opieczętowanie i fakt, że oba listy wysłano z tej samej miejscowości w New Jersey. Także treści listów z pogróżkami z odwołaniem się do Allacha i ostrzeżeniem, że koperta zawiera wąglik są podobne. Z kolei bakterie wysłane do Nowego Jorku i na Florydę pochodzą najprawdopodobniej z dobrze przygotowanych i wyjątkowo groźnych próbek. W przypadku bakterii wysłanych do senatora, badania potwierdziły, że mogą one pochodzić z zaawansowanego, prawdopodobnie państwowego laboratorium zajmującego się bronią biologiczną – takie szczepy wywołują, najgorszą, płucną postać wąglika, na którą zmarła pierwsza ofiara. Cały czas rosną podejrzenia, że atak biologiczny ma związek z zamachami z 11 września – dowodów na to, wciąż jednak nie ma.
07:50