Dwie prostytutki, które jako ostatnie były w pokoju hotelowym z brytyjskim muzykiem Liamem Payne’em przed jego śmiercią, zeznały, że w ich obecności nie zażywał on narkotyków i zachowywał się normalnie - podał argentyński dziennik "La Nacion", cytując źródła śledcze. 31-latek w środę wypadł z trzeciego piętra hotelu w stolicy Argentyny, Buenos Aires.
Piliśmy alkohol - miały zeznać obie kobiety przesłuchiwane niedługo po śmierci Liama Payne’a. Prawdopodobnie 31-letni wokalista w chwili wypadku z hotelowego balkonu był pod wpływem środków odurzających.
Kobiety współpracowały z policją, nie tylko składając zeznania, ale też oferując dostęp do swoich telefonów komórkowych - przekazały źródła.
Ciało Payne’a, byłego członka brytyjsko-irlandzkiego zespołu popowego One Direction, znaleziono w środę po godz. 17 czasu miejscowego na wewnętrznym dziedzińcu hotelu w dzielnicy Palermo w Buenos Aires, stolicy Argentyny.
Prostytutki przebywały w hotelu w środę od godz. 11:30 do godz. 16. Według źródeł "La Nacion" opuściły pokój muzyka wcześniej, ale przez jakiś czas pozostawały w hotelowym holu, ponieważ "był problem, Payne nie chciał im zapłacić".
Rozmówcy gazety potwierdzili również wcześniejsze doniesienia mediów, że śledczy starają się ustalić, kto udostępnił Payne’owi narkotyki. Podejrzenie w tej sprawie padło na osobę pracującą w hotelu.
Śledczy badają "możliwy udział osób trzecich w wydarzeniach poprzedzających jego śmierć" - dodano w komunikacie prokuratury.
Policja podała, że w pobliżu ciała Liama Payne'a, znalezionego na dziedzińcu hotelu, zabezpieczono butelkę whiskey, zapalniczkę i telefon komórkowy. Odciski palców zebrane z tych przedmiotów zostaną poddane analizie.
Funkcjonariusze zostali wezwani do hotelu przez obsługę. Alarmowała ona, że Payne niszczy wyposażenie pokoju i może być pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Portal TMZ informuje, że muzyk miał się zachowywać agresywnie również wcześniej, gdy był w hotelowym lobby.
Po wejściu do pokoju zajmowanego przez gwiazdora mundurowi zastali "kompletny bałagan". Część wyposażenia została uszkodzona. Funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. laptopa artysty.
Jak informuje policja, w pokoju znaleziono m.in. klonazepam - lek o działaniu przeciwdrgawkowym i przeciwlękowym - oraz leki wydawane bez recepty. Payne nie ukrywał swoich problemów psychicznych oraz uzależnienia od alkoholu.
Kilkanaście dni temu Liam Payne był widziany w Argentynie na koncercie swojego kolegi z czasu występów w One Direction -Nialla Horana.
"Przyczyną śmierci Liama Jamesa Payne'a, ustaloną makroskopowo, był uraz wielonarządowy, krwotok wewnętrzny i zewnętrzny" - podano w protokole z sekcji zwłok, cytowanym w komunikacie prokuratury z Buenos Aires. Zlecono dodatkowe badania, w tym toksykologiczne.
Śledczy ocenili, że 25 urazów opisanych w wynikach sekcji odpowiada obrażeniom powstałym w wyniku z upadku z wysokości. Na ciele artysty nie znaleziono śladów sugerujących udział osób trzecich.
Śledczy przypuszczają, że w momencie upadku Payne nie przyjął "odruchowej postawy obronnej" i mógł być "w stanie całkowitej lub częściowej utraty przytomności".
W pokoju muzyka znaleziono m.in. butelkę whisky, biały proszek przypominający kokainę, folię aluminiową, kawałki świec, zapalniczkę i nadpalone puszki po napojach. Według portalu Infobae policja próbuje ustalić, czy Payne przed śmiercią próbował wytworzyć krak, narkotyk szczególnie popularny w USA w latach 80. XX wieku.