"Wciąż nie wiemy, kiedy uda nam się opuścić Dolomity" - mówią w rozmowie z RMF FM polscy turyści uwięzieni we włoskim Masso Corto. Przez obfite opady śniegu od świata odciętych jest kilka miejscowości.
Turyści wciąż nie mogą opuścić zespołu hotelowego. I - jak relacjonuje z Masso Corto pan Jacek - nie mają informacji o tym, kiedy sytuacja się zmieni. Wiatr wieje z prędkością ponad 100 km/h, jeśli chodzi o funkcjonalność drogi to ona nadal nie istnieje, bo jest zbyt duże zagrożenie lawinowe, żadne wyciągi nie funkcjonują - mówi pan Jacek.
W ciągu doby pokrywa śnieżna w narciarskich miejscowościach powiększyła się o kilkadziesiąt centymetrów.
Miejscowe służby informują we wtorek, że sytuacja jest krytyczna, bo do wielu miasteczek i górskich osad od trzech dni nie można dojechać. Drogi zablokowane są z powodu zasp oraz wysokiego zagrożenia lawinowego. W niektórych rejonach osiągnęło ono najwyższy poziom.
W Górnej Adydze najbardziej zagrożona jest dolina Vallelunga, gdzie lawina zagraża hotelowi Langtauferer, w którym przebywa około stu turystów. Zostali oni przeniesieni do nowej części budynku hotelowego, uznanej za bezpieczniejszą. Strażacy ogłosili, że bardzo prawdopodobne jest to, że podjęta zostanie decyzja o ewakuacji ludzi śmigłowcami. Droga dojazdowa w tym rejonie jest zamknięta.
Kilka lokalnych dróg zamkniętych jest w Piemoncie.
Poprawiła się nieco sytuacja w rejonie miejscowości Valtournenche i Breuil-Cervinia w Dolinie Aosty.
(mpw)