Serbia nie wejdzie do Unii Europejskiej, jeśli UE uzna Kosowo za niepodległe państwo - napisał w czwartek prorządowy belgradzki dziennik "Politika".
Obszerny komentarz ukazał się na pierwszej stronie w przededniu przybycia do Belgradu wysłanników USA, Rosji i Unii Europejskiej, zabiegających o rozwiązanie problemu Kosowa. Przewidziana na piątek wizyta ma służyć przygotowaniu dalszych negocjacji społeczności międzynarodowej z Serbią w sprawie Kosowa.
"Politika" pisze, że Stany Zjednoczone planują jednostronne uznanie niepodległości Kosowa. Zdaniem gazety Unia Europejska nie powinna w tym wypadku brać przykładu z Waszyngtonu. Gdyby jednak Unia zdecydowała inaczej, dla Belgradu niemożliwe stałoby się zabieganie o członkostwo w UE, ponieważ byłoby to sprzeczne z konstytucją.
Agencja Reuters pisze w tym kontekście, że mimo silnego nacjonalizmu w Serbii, tamtejszej antyeuropejskiej retoryki i znacznego ostatnio uzależnienia od Rosji w sprawach politycznych, Bruksela uważa, że pozostawienie tego kraju bez szans na przystąpienie kiedykolwiek do UE stworzyłoby niestabilną "czarną dziurę" w Europie.
Badania opinii pokazują, że 70 proc. Serbów opowiada się za przystąpieniem ich kraju do UE. Przedstawiciele władz serbskich cytowani przez "Politikę" mówią jednak, że istnieje "realna groźba", iż Serbia nie będzie chciała ubiegać się o członkostwo w Unii, jeśli dojdzie do secesji Kosowa przy poparciu UE.
Wysłannik ONZ ds. Kosowa Martti Ahtisaari przedstawił w kwietniu Radzie Bezpieczeństwa ONZ plan przewidujący niepodległość Kosowa po okresie międzynarodowego nadzoru. Serbia - wspierana na arenie międzynarodowej przez Rosję - jest jednak całkowicie przeciwna niepodległości prowincji, zamieszkanej w 90 procentach przez Albańczyków.
Kosowo, które formalnie pozostaje prowincją Serbii, od 1999 roku jest zarządzane przez ONZ.