Pętla głośnej afery finansowej zaciska się na szyi prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego - twierdzą paryscy komentatorzy. Nadsekwańskie media ujawniły, że Sarkozy osobiście przychodził po walizki z gotówką do najbogatszej kobiety Francji - współwłaścicielki potężnego koncernu kosmetycznego "L’Oreal".
Media, które powołują się na byłego szofera i sprzątaczkę miliarderki Liliane Bettencourt, twierdzą, że chodziło o nielegalne finansowanie kampanii Sarkozy’ego przed wyborami prezydenckimi trzy lata temu. W zamian najbogatsza kobieta Francji miała otrzymać od niego gwarancję przychylności sędziów w czasie procesu, który chciała jej wytoczyć domagająca się części rodzinnego majątku córka.
Już wcześniej wyszło na jaw, że Bettencourt nielegalnie finansowała kampanie przed wyborami do parlamentu również innych liderów rządzącej prawicy - m.in. byłego ministra budżetu Erica Woertha (obecny minister pracy), który miał jej pomóc w ukryciu części dochodów przed francuskim fiskusem.