Nicolas Sarkozy oczekuje, że Turcja w "dość krótkim" czasie uzna masakry Ormian w czasie I wojny światowej za ludobójstwo. Nie do Francji należy stawianie komukolwiek ultimatum, nie postępuje się w ten sposób, ale ostatecznie między wierszami powinniście odczytać, że czas nie jest nieskończony, od 1915 do 2011 - wydaje mi się, że to wystarczy na refleksję - oświadczył prezydent Francji na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Armenii Serżem Sarkisjanem.
Od wczoraj francuski prezydent, który przebywa z wizytą w Armenii, kilka razy zwracał się do Turcji o "zrewidowanie historii" i uznanie masakr Ormian na terenie imperium osmańskiego za ludobójstwo (Francja zrobiła to już w 2001 roku). Sarkozy oznajmił między innymi, że jeśli Turcja nie uczyni tego "pokojowego gestu" i "kroku ku pojednaniu", to on rozważy zaproponowanie projektu prawa, który przewidywałby kary za negowanie ormiańskiego ludobójstwa.
Przed wyborem na szefa państwa w 2007 roku Sarkozy obiecał przedstawicielom społeczności ormiańskiej we Francji, szacowanej na pół miliona ludzi, że będzie forsował taki dokument. Tekst został jednak odrzucony w maju, ponieważ nie uzyskał większości we francuskim Senacie.
Armenia i Turcja spierają się, czy masakry Ormian dokonane w czasie I wojny światowej w ówczesnym imperium osmańskim były ludobójstwem. Według strony armeńskiej zginęło wówczas 1,5 miliona ludzi, Turcja szacuje, że śmierć poniosło 300-500 tysięcy Ormian.