Polacy maltretowani w obozach pracy we włoskiej Apulli byli niewolnikami - brzmi uzasadnienie lutowego wyroku sądu w Bari. Kilkunastu polskich strażników z włoskich obozów pracy i oszustów oskarżono o znęcanie się nad rodakami; dostali kary od czterech do dziesięciu lat więzienia. Setki osób wykorzystywano w latach 2004-2005.
Dramat Polaków rozegrał się latem 2006 roku. Warunki ich pracy na południu Włoch były skandaliczne: kilkunastogodzinna praca w słońcu bez wody z zakwaterowaniem w starych stajniach i brak możliwości powrotu do kraju. Szefowie obozu bowiem tuż po przyjeździe zabierali Polakom paszporty.
Na trop szajki wpadli policjanci z krakowskiego biura przestępczości gospodarczej, analizując informacje o podejrzanych ogłoszeniach oferujących atrakcyjną pracę we Włoszech. Werbowaniem Polaków zajmowało się kilka osób z Podkarpacia i Małopolski.
Polscy funkcjonariusze nawiązali współpracę z włoską policją; dzięki temu rozbito obóz z Bari i uwolnionio ponad stu przetrzymywanych Polaków. Kolejnym etapem śledztwa była ekshumacja zwłok, ponieważ pojawiło się podejrzenie, że dziewięciu naszych rodaków mogło zostać zamordowanych przez strażników obozu - ukraińskich i rumuńskich najemników. Jednak analiza zwłok nie wykazała jednoznacznie, z jakiego powodu zmarł dwudziestokilkuletni obywatel Polski.