Rząd Islandii wydał zgodę na połów wielorybów w 2024 roku. Opiewa ona na 128 sztuk. Prawo ich zabicia zostało przyznane jedynej na wyspie firmie zajmującej się wielorybnictwem. Obrońcy praw zwierząt są oburzeni. Uważają, że harpunnictwo jest okrutne.
Minister rybołówstwa rządu Islandii Bjarkey Olsen Gunnarsdóttir wydała licencję na zabicie w tym roku 128 finwali. Ich połowem zajmie się jedyna na wyspie i ostatnia w Europie firma specjalizująca się w wielorybnictwie, Hvalur.
Polowanie rozpocznie się jeszcze w czerwcu i potrwa do końca sierpnia. Będzie się odbywać na wodach terytorialnych Islandii, a także części wód Grenlandii i Wysp Owczych.
Organizacje broniące praw zwierząt są rozczarowane. Miały nadzieję, że w tym roku polowań na wieloryby nie będzie.
Zeszłoroczny sezon polowania został przerwany po zabiciu 24 sztuk po tym, jak raport rządowej komisji przyznał, że trafione harpunem zwierzę umiera potem dwie godziny, jest dobijane więcej niż jednym strzałem. Miały zostać wprowadzone nowe regulacje. Ale tak się nie stało.
Szef Hvalur Kristján Loftsson powiedział w zeszłym roku, że wokół Islandii jest tak dużo finwali, że "mógłby polować na nie bez końca". Tymczasem te drugie co do wielkości ssaki żyjące na Ziemi zostały umieszczone na czerwonej liście gatunków zagrożonych, mimo że ich liczba znacznie się powiększyła po wprowadzeniu przez wiele państw zakazu ich połowów w latach 70. ubiegłego wieku.
Dziś oprócz Islandii na wieloryby poluje się jeszcze w Norwegii i w Japonii. To z resztą do tego ostatniego kraju jest sprzedawana większość mięsa z wielorybów upolowanych w Islandii czy Norwegii.