Kolumna około 130 rosyjskich wozów opancerzonych, która wczoraj opuściła Zugdidi na zachodzie kraju, zmierza ku Kutaisi, drugiemu co do wielkości miastu Gruzji - alarmuje tamtejszy MSW. W tej chwili wozy są na wysokości Chobi, leżącego 20 km na południe od Zugdidi i w pobliżu Abchazji – informuje Szota Utiaszwili.
Wczoraj, Moskwa wbrew warunkom zawieszenia broni wysłała dodatkowe oddziały do Gori. Rosyjskie czołgi wjechały też do portu Poti i zajęły dawną bazę wojskową.
Zgodnie z zapowiedziami Moskwy, rosyjskie wojska mają dziś opuścić Gori. Wczoraj po południu z okolicach miasta – jak relacjonował specjalny wysłannik RMF FM do Gruzji – dochodziły odgłosy eksplozji, widać było kłęby dymu. Gdy Rosjanie postanowili wrócić do Gori, Przemysław Marzec był na drodze łączącej Tbilisi z Gori, około dwóch kilometrów od tego gruzińskiego miasteczka. Posłuchaj jego relacji:
Na przedmieściach tego gruzińskiego miasta nasz wysłannik spotkał uciekinierów z górskiej wioski Tijawi. Ich relacje są przerażające. Gruzini opowiadają o barbarzyńskie, mordach i grabieżach. Zabili około 15 osób. Mówię tylko o naszych sąsiadach - opowiada jeden z nich. Za tymi zbrodniami – jak zaznaczają – stoją Osetyjczycy i Kozacy:
Informacje te potwierdza wieczorny biuletyn gruzińskiego MSZ.
Taktyka Rosjan jest prosta: co kilkanaście godzin najeżdżają Gruzję, zajmują niebronione przez nikogo wojskowe bazy i wysadzają wszystko w powietrze. W porcie Poti zniszczyli gruzińskie okręty marynarki wojennej i stację radarową. Rosyjskie dowództwo po raz kolejny wszystkiemu zaprzecza.
Amerykańska sekretarz stanu, która leci teraz do Tbilisi, potępiła Rosję za łamanie zobowiązań pokojowych: Rosja gwałci zawieszenie ognia i muszę powiedzieć, że doniesienia z Gruzji o tym, jak Rosjanie szanują rozejm - nie są zachęcające - powiedziała Condoleezza Rice. Ostrzegła też, że wydarzenia w Gruzji spowodują międzynarodową izolację.