Jeśli film wywołuje taką polemikę, to znaczy, że okazał się dobry - tak telewizja państwowa Rossija skomentowała reakcję w Polsce na swój film dokumentalny "Sekrety tajnych protokołów", pokazany w zeszłym tygodniu. Rosyjska stacja telewizyjna zauważyła, że posłowie na Sejm zażądali ostrych reakcji od MSZ i rządu, a do dyskusji wciągnięty został nawet premier Donald Tusk.
Rossija przypomniała, że film opowiadał m.in. o tym, jak Polska zawarła pierwsze w Europie przymierze z hitlerowskimi Niemcami i odrzuciła propozycję Moskwy, by wspólnie walczyć przeciwko nim, w wyniku czego ZSRR zmuszony był podpisać układ z nazistami. Przypomniała też, że w latach 30. Europa przygotowywała się do wielkiej wojny. Polska również. W 1934 roku Warszawa zawarła z Berlinem układ o nieagresji, nazywany też paktem Piłsudski-Hitler. Polska liczyła, że w wypadku wojny z pomocą nazistów uzyska terytoria radzieckiej Ukrainy - oświadczyła Rossija. Rosyjska telewizja podkreśliła, że charakterystyczne jest to, iż wbrew żądaniom posłów i historyków, premier Tusk odmówił angażowania rządu w polemikę na temat filmu.
Telewizja podkreśliła, że przed II wojną światową wszystkie kraje Europy zawierały sojusze, a potem zdradzały swoich sojuszników. Łamali pakty. ZSRR - podobnie jak Francja, W. Brytania i Polska - działał we własnych interesach politycznych. Właśnie tego na Zachodzie do dzisiaj nie mogą wybaczyć Związkowi Radzieckiemu - zaznaczyła Rossija.