Rosyjska agencja ds. regulacji w sferze mediów i internetu zażądała od TikToka usunięcia materiałów wzywających nieletnich do udziału w "nielegalnych imprezach masowych". Nastolatkowie poprzez aplikację organizują się, by protestować przeciwko zatrzymaniu opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Roskomnadzor domaga się od TikToka, by "zaprzestał dystrybucji" materiałów i usunął te, które już się pojawiły. Departament zaapelował także do innych mediów społecznościowych do "zapobiegania rozpowszechnianiu" informacji o udziałach nieletnich w "działaniach niezgodnych z prawem" oraz "wezwań do udziału w nielegalnych zgromadzeniach".
Cała sprawa ma związek z zatrzymaniem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Przypomnijmy, że po powrocie do Rosji Nawalny został zatrzymany i umieszczony w areszcie śledczym. Federalna Służba Więzienna chce, by Nawalny trafił do więzienia za domniemaną defraudację funduszy firmy Yves Rocher. Sprawa jest z 2014 roku - Nawalny został wówczas skazany na 3,5 roku w zawieszeniu na pięć lat. FSIN domaga się zamiany wyroku w zawieszeniu na bezwzględne wykonanie kary, czyli pozbawienie wolności.
W związku z zatrzymaniem opozycjonisty wielu Rosjan wyszło na ulice protestować. Także najmłodsi. Jak podają rosyjskie media, nastolatkowie za pośrednictwem aplikacji TikTok rozmawiali o planach udziału w protestach, które mają mieć miejsce 23 stycznia.
Nawalny od lat działa w kraju walcząc z korupcją rosyjskich elit. W zeszłym roku został on otruty środkiem bojowym typu nowiczok i trafił do kliniki w Berlinie. Po wyzdrowieniu wrócił do kraju, gdzie został zatrzymany.
Fundacja Walki z Korupcją opozycjonisty opublikowała wczoraj materiał wideo, z którego wynika, że Władimir Putin jest właścicielem potężnej posiadłości pod Gelendżykiem. Kosztować miała ona 100 mld rubli (około 5 mld zł) i opłacono ją ze środków państwowych spółek Rosnieft i Transnieft.