Na wniosek Rosji Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie uchwaliła rezolucję popierającą rozejm w Syrii wprowadzony w nocy z czwartku na piątek z inicjatywy Turcji i Rosji oraz przewidziane na styczeń negocjacje pokojowe w stolicy Kazachstanu Astanie.
Kompromisowy tekst, pozbawiony szczegółowych zapisów, został przyjęty po długich konsultacjach za zamkniętymi drzwiami. AFP pisze, że w porównaniu z przedstawionym w piątek projektem, dokument uległ daleko idącym zmianom, które osłabiły jego wymowę polityczną.
"Rada przyjmuje z zadowoleniem i popiera wysiłki Rosji i Turcji, by położyć kres przemocy w Syrii i rozpocząć proces polityczny" uregulowania konfliktu - głosi rezolucja.
Odnosząc się do negocjacji zaplanowanych na koniec stycznia w Astanie, w rezolucji napisano, że "stanowią one ważny etap w perspektywie wznowienia negocjacji (między rządem w Damaszku a opozycją - PAP) pod auspicjami ONZ 8 lutego" w Genewie.
Ponadto w rezolucji znalazł się apel o szybkie zapewnienie dostępu organizacji humanitarnych do potrzebującej ludności Syrii.
Po głosowaniu przedstawiciele wielu krajów zasiadających w Radzie Bezpieczeństwa przyznali, że chcieli osłabienia rezolucji, bowiem ich zdaniem w wynegocjowanym porozumieniu o rozejmie są niejasności, poczynając od braku wyczerpującej listy ugrupowań rebelianckich, które zobowiązały się wstrzymać ogień.
Porozumienie rozejmowe wynegocjowano dzięki mediacji Rosji, Turcji i Iranu. Podpisało je wiele ugrupowań rebeliantów, ale nie wszystkie. Rzecznik tzw. Wolnej Armii Syryjskiej (WAS), luźnego sojuszu różnych ugrupowań walczących z siłami prezydenta Syrii Baszara el-Asada, zapewnił, że będzie ona przestrzegać rozejmu.
Moskwa i Ankara są gwarantami przestrzegania rozejmu, który - jak wynika z doniesień z Syrii - jest generalnie przestrzegany, choć mają miejsce sporadyczne starcia.
Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w 2011 roku, kiedy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. W wyniku trwającego już blisko sześć lat konfliktu zbrojnego śmierć poniosło ponad 310 tys. ludzi, a 11 mln Syryjczyków, czyli połowa ludności, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.
(abs)