Prezydent Rosji Władimir Putin w Atenach omawia plany budowy ropociągu Burgas-Aleksandropolis z przedstawicielami greckich i bułgarskich władz. Rurociągiem tym kaspijska ropa ma trafiać na Zachód z ominięciem tureckiej cieśniny Bosfor. Polska może na tym stracić.
Były minister gospodarki Jacek Piechota bardzo zaangażowany w plany przedłużenia ropociągu z Brodów do Płocka i Gdańska nie kryje, że ten wyścig możemy przegrać: Każdy projekt, który jest znacznie bardziej zaawansowany, znacznie bardziej realny niż to co dzisiaj wciąż jest w sferze zamierzeń zmniejsza chęć, zaangażowanie, presje na to by właśnie był szlak Odessa-Brody-Gdańsk. Teraz z wyścigu po kaspijską ropę przybył nam wyjątkowo silny zawodnik – bardzo zdecydowana Rosja.
Jeżeli Putinowi uda się przekonać Greków i Bułgarów i budowa ruszy, to plany rurociągu przez Polskę mogą zostać przekreślone. Na szczęście nie wszystko jest jeszcze stracone: Los rurociągu Odessa-Brody zależy od nasycenia ropą naftową rynków Morza Czarnego - uważa azerbejdżański analityk Sabitabakirow. Uważa on, że Polska i Ukraina mogą powalczyć o ropę z Kazachstanu. Jeśli popłynie ona właśnie nad Morze Czarne, to nawet „prawosławny” rurociąg do Grecji nie przekreśli naszych planów.
Ropociąg ma transportować ropę z Burgas do Aleksandropolis. Początkowo tą drogą płynąć ma około 10 mln ton ropy rocznie. Docelowa przepustowość to jednak 35 mln ton. Wartość inwestycji szacuje się na 700 mln euro, a w jej realizację ma być zaangażowana Bułgaria, Grecja i Rosja. Końcowe porozumienie w tej sprawie ma być pod pisane jeszcze w tym roku.