Przynajmniej nie wtedy, kiedy się stoi na czele strażackiej orkiestry w oficjalnym przemarszu. John Coleman z Ohio, który prowadził zespół w paradzie inauguracyjnej złamał tę regułę i został zawieszony na sześć miesięcy. Rozgoryczony tą decyzją zrezygnował z funkcji, co z kolei wywołało gorącą dyskusję w mediach i między Amerykanami.
Chodzi o protokół i zasady wojskowych parad, a takie powinny obowiązywać także strażacką orkiestrę. Coleman ponoć złamał tę regułę, bo kiedy jego zespół mijał prezydencką trybunę, mężczyzna skinął głową w kierunku Baracka Obamy, a chwilę później dyskretnie mu pomachał. Niektórzy w telewizyjnych powtórkach dopatrują się jeszcze mrugnięcia okiem do nowego prezydenta.
Sam zainteresowany tłumaczy, że w trakcie przemarszu nawiązał kontakt wzrokowy z Obamą. Ten uśmiechnął i pomachał mu, dlatego dyrygent orkiestry odpowiedział na to prezydenckie pozdrowienie. Ponieważ to tłumaczenie nie zadowoliło szefów zespołu, zawiesili kapelmistrza na sześć miesięcy, a ten rozgoryczony w ogóle zrezygnował z funkcji. Tak oto sprawą strażaków grających na bębnach i kobzach w Ohio, interesują się ogólnokrajowe media.