Informacyjne zamieszanie wokół negocjacji między Polską i Czechami ws. kopalni Turów i czeskiej skargi na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Wkrótce po tym, jak premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że „wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia”, a „w wyniku tego porozumienia Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE”, szef czeskiego rządu Andrej Babisz oświadczył, że Praga nie planuje wycofania pozwu. Z wyjaśnieniem pospieszył rzecznik gabinetu Mateusza Morawieckiego, Babisz zaś podkreślił na Twitterze: „Cieszę się, że po wielu latach negocjacji Polska przyznała, że wydobycie w kopalni Turów szkodzi środowisku, ale problem nie został jeszcze rozwiązany”.
Czesi uważają, że położona na Dolnym Śląsku, tuż przy polsko-czeskiej granicy, Kopalnia Węgla Brunatnego Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Pozew w tej sprawie Praga skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a ten w piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni w Turowie: zarządzenie to ma obowiązywać do czasu rozstrzygnięcia czeskiej skargi.
Wczoraj szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki rozmawiał o sprawie Turowa i pozwu z premierem Czech Andrejem Babiszem. Politycy spotkali się w Brukseli na marginesie szczytu UE.
"Dzisiaj spotkałem się z premierem Republiki Czeskiej, panem Andrejem Babiszem, wcześniej byłem już na Dolnym Śląsku i ustaliłem, w jaki sposób można prowadzić negocjacje ze stroną czeską. Potwierdziłem kierunek tych negocjacji z panem premierem Babiszem i te negocjacje dzisiejszego wieczoru się odbyły" - relacjonował w nocy Morawiecki.
"Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Republiką Czeską, wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE" - ogłosił wówczas polski premier.
Wyjaśnił również, że "to porozumienie przede wszystkim zakłada wieloletnie projekty z udziałem strony polskiej w wysokości do 45 mln euro - współfinansowanie tych projektów przez stronę polską". Chodzi o inwestycje na rzecz przeciwdziałania negatywnym skutkom działalności Turowa.
"Zgodziliśmy się na powołanie komisji eksperckiej, która będzie badała środowiskowe kwestie związane z odkrywką. (...) Również PGE (spółka, do której należy kopalnia Turów - przyp. RMF) przeprowadzi do końca inwestycję ekranu doziemnego, który będzie do pewnego stopnia przynajmniej eliminował odpływ wody, a z drugiej strony będzie prowadziła prace przy wałach, które mają zabezpieczać przed pyłkami, które przenikają na stronę czeską" - wyjaśniał Morawiecki.
Szef polskiego rządu zaznaczył, że w najbliższych dniach Praga będzie "operacjonalizowała" po swojej stronie ustalenia z poniedziałku.
"Jestem dobrej myśli, że uda się je doprowadzić do końca. W wyniku realizacji takiego planu będziemy mogli powiedzieć o tym, że cała sprawa zostaje zamknięta i elektrownia oraz kopalnia Turów dalej będą pracowały bez przeszkód" - stwierdził.
Dzisiaj przed południem jednak premier Czech Andrej Babisz oświadczył, że porozumienie nie zostało osiągnięte i Praga nie planuje wycofania pozwu.
Do tych stwierdzeń odniósł się natychmiast rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego: Piotr Müller napisał na Twitterze o "pojawiających się w mediach przeinaczeniach".
"Wczoraj odbyło się spotkanie zespołu, na którym ustalono ramy umowy między Polską i Czechami. Porozumienia, w ramach którego zadeklarowano wycofanie skargi. Trwa przygotowanie finalnej umowy. Przed chwilą premierzy potwierdzili ustalenia przy porannym spotkaniu przed Radą Europejską" - czytamy w poście Müllera.
W kolejnym rzecznik rządu stwierdził: "Pojawiające się w mediach przeinaczenia wynikają z faktu, że wycofanie skargi ma się odbyć po podpisaniu finalnego porozumienia. Co jest oczywiste przy tego typu umowach".