Polska musi zapłacić 10 tysięcy euro mężczyźnie pobitemu przez policję - orzekł Trybunał w Strasburgu. Do incydentu doszło 10 lat temu w podwarszawskich Markach. Dariusz Dzwonkowski został zatrzymany za zakłócanie porządku.
Wersje zdarzeń przedstawiane przez policję i skarżącego różniły się. Czterech funkcjonariuszy skuło kajdankami pijących mężczyzn. Według skarżącego jeden z nich bił go po głowie pięściami, kopał i obrażał. Według policji, Dzwonkowski uderzył policjanta, wyzywał i groził mu; uderzył głową o krawężnik, a później, w furii, sam wiele razy uderzył głową o chodnik. W szpitalu stwierdzono, że ma złamany nos, lewą rękę i pękniętą żuchwę.
Dzwonkowski wniósł akt oskarżenia przeciw jednemu z policjantów, ale we wrześniu 1997 roku prokurator rejonowy w Wołominie umorzył postępowanie, dając wiarę wyjaśnieniom policji. Dzwonkowski odwołał się od tej decyzji, ale została ona utrzymana.
Jednocześnie Dzwonkowski został skazany we wrześniu 1999 roku za napaść na dwóch policjantów oraz groźby i zniewagi, kierowane pod adresem czterech. Trzy miesiące później Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd Rejonowy w Wołominie w roku 2002 uznał ponownie, że skarżący dopuścił się zarzucanych mu czynów. Sąd stwierdził wówczas, że obrażenia skarżącego powstały, gdyż był bity przez policję, jak też w wyniku jego własnych działań.
Trybunał w Strasburgu zwrócił uwagę na ten wyrok sądu. Zaznaczył, że obrażenia skarżącego - przynajmniej częściowo - powstały w wyniku bicia przez policję. W ocenie Trybunału brak dowodów, że skarżący był "szczególnie niebezpieczny"; nie ma żadnych śladów zranień na ciele policjantów - stwierdził.
Trybunał uznał, że siła użyta przez policję była nieproporcjonalna do okoliczności. Jednocześnie sędziowie zaznaczyli, że śledztwo przeciw policjantowi było powierzchowne i pozbawione obiektywizmu. Dzwonkowski domagał się 100 tys. zł odszkodowania.