Nietypowy protest w tajwańskiej stolicy. Mieszkańcy Tajpej wyszli na ulice w piżamach, żeby zaprotestować przeciwko nieudolności rządu, który nie radzi sobie skutkami sierpniowego ataku tajfunu Morakot. Byli ubrani w nocne stroje, aby pokazać, że rząd nie działa tylko śpi.
Odmówili zagranicznej pomocy i tym nas rozczarowali. Nie powinno sie robić takich rzeczy jeśli naprawę kocha sie kraj - mówiła jedna z protestujących kobiet.
Po oskarżeniach o nieudolne prowadzenie akcji ratowniczej do dymisji podał sie m.in. premier Tajwanu.