Papież Franciszek w przeddzień czwartej rocznicy swego wyboru mówił dzieciom podczas spotkania w parafii na przedmieściach Rzymu, że "nie płaci się" za to, żeby zostać głową Kościoła. Powiedział, że kto obmawia innych, zachowuje się "jak czarownica".
W niedzielę w czasie pobytu w rzymskiej parafii w dzielnicy Ottavia, Franciszek odpowiadając na pytania najmłodszych o konklawe mówił: "Czy płaci się, żeby zostać papieżem? Nie płaci się. A jeśli ma się mnóstwo pieniędzy i pójdzie się z nimi do kardynałów, żeby wybrali na papieża?".
Następnie Franciszek wyjaśnił, że papieżem zostaje “ten, kogo chce Bóg".
Opowiadał również, że bardzo lubił swoją posługę proboszcza ze względu na to, że wiąże się ona z katechezami i spotkaniami z ludźmi.
Kiedy Bóg powierza zadanie, czy to w parafii, czy to w diecezji albo posługę papieża, o co prosi? O to, by kochać, by stworzyć wspólnotę miłości, w której wszyscy dobrze sobie życzą - mówił w parafii pod wezwaniem świętej Magdaleny z Canossy.
Papież stwierdził też, że "przekleństwa nie są piękne, ale jeszcze gorsze są bluźnierstwa". Apelował, by nigdy nie bluźnić.
Zwracając się do dzieci zauważył, że normalne jest to, że ich rodzice czasem się kłócą. Wiecie, co muszą zrobić potem? Pogodzić się, a wy sami mówcie waszym rodzicom: jeśli się kłócicie, pogódźcie się zanim skończy się dzień - zachęcał.
Podkreślił też: "czarownice nie istnieją". Ale, jak zaznaczył, ktoś, kto obmawia innych, zachowuje się "jak czarownica".
Na zakończenie prawie trzygodzinnej wizyty w parafii Franciszek odprawił mszę. W homilii powiedział: "Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by mówić o grzechach innych, to coś brzydkiego". Zamiast tego, wskazywał, należy patrzeć na własne grzechy.
(mpw)