"Ku***, zginiemy" - takie były ostatnie słowa pilota samolotu linii Air France, który w 2009 roku spadł do Oceanu Atlantyckiego. Jak podaje gazeta "New York Post", pilot maszyny wiedział, że katastrofa jest nieunikniona.
"NYP" powołuje się na nagrania z kokpitu, do których dotarł inny amerykański magazyn "Vanity Fair". Z przekazanych informacji wynika, że na katastrofę samolotu, w której zginęło 228 osób, złożyło się kilka czynników: zła pogoda, błąd pilota oraz romans kapitana.
Jak ustaliła gazeta, w czasie, gdy lecący z Rio de Janeiro do Paryża Airbus 330 wleciał w burzę, za sterami samolotu siedział drugi pilot. Kapitan wcześniej opuścił kabinę i poszedł spać. Jak twierdzi "Vanity Fair", był zmęczony, ponieważ poprzednią noc spędził z kochanką.
Gdy wrócił do kabiny, na uratowanie samolotu było już za późno. Według gazety, gdy maszyna zaczęła gwałtownie spadać nad oceanem, młodszy pilot nie mógł uwierzyć, co się dzieje.
"Ku***, rozbijemy się! To nieprawda! Co się dzieje?" - miał powiedzieć przerażony pilot.
Chwilę później obaj wiedzieli, że katastrofy nie da się uniknąć. "Ku***, zginiemy!" - powiedział jeden z nich.
Samolot runął do Atlantyku w nocy z 31 maja na 1 czerwca 2009 roku. Na pokładzie było 216 pasażerów i 12 członków załogi. Wszyscy zginęli. Czarne skrzynki odnaleziono dopiero w 2011 roku.