Nowy prezydent i rząd Francji zaczynają kryzysowe cięcia budżetowe od siebie samych. Szef państwa, premier i ministrowie obniżyli sobie pensje o 30 procent. Członkowie rządu podpisali również zobowiązania, które nakazują im jak najczęstsze podróżowanie pociągami zamiast kosztownych samolotów.
Te pierwsze symboliczne decyzje nowych francuskich władz były jedną z wyborczych obietnic socjalistycznego prezydenta Francois Hollande'a. Oprócz zmniejszenia wynagrodzeń zredukowana zostanie również liczba doradców ministrów. Żeby przeciwdziałać korupcji, członkowie rządu dostali zakaz przyjmowania prezentów o wartości przekraczającej 150 euro. Ministrowie nie będą mogli być powiązani z firmami prywatnymi. Zabroniono im też kumulowania władzy na różnych szczeblach - żaden z nich nie będzie mógł być np. merem.
Komentatorzy podkreślają, że Hollande i członkowie nowego rządu pragną dowieść, że są solidarni z obywatelami cierpiącymi z powodu kryzysu. Nowy lewicowy prezydent ostro krytykował swojego prawicowego poprzednika Nicolasa Sarkozy'ego za to, że podniósł sobie pensję do 19 tysięcy euro miesięcznie - czyli aż o 170 procent. Teraz głowa państwa ma dostawać nieco ponad 13 tys. euro. Nowe władze Francji zapewniają, że epoka afer finansowych, które bez przerwy wybuchały za rządów Sarkozy'ego, bezpowrotnie się skończyła. Czy obywatele w to wierzą?
Kiedy składa się w czasie kampanii wyborczej obietnice, to trzeba później dotrzymać słowa. To dobrze, że takie decyzje zostały podjęte. Nie znaczy to jednak jeszcze, że dzięki temu zniknie kryzys i wysokie bezrobocie - mówi korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi 32-letnia paryżanka Catherine. W polityce zapanowała gra pozorów. To, że coś się mówi nie znaczy jeszcze, że wszystko się naprawdę zmieni. Zobaczymy, jak będzie w praktyce. Tak czy inaczej, Francja jest tak zadłużona, że obniżka pensji prezydenta czy ministrów niewiele zmieni - komentuje 55-letni Jacques.
Część komentatorów zauważa, że rzeczywistości już teraz wszystko wygląda mniej różowo, niż zapowiadał Hollande. Premierem Francji został bowiem szef socjalistycznego klubu poselskiego Jean-Marc Ayrault, który jako mer miasta Nantes skazany został na pół roku więzienia w zawieszeniu za korupcję. Wielu komentatorów twierdzi, że w związku z tym faktem trudno jest mówić o zapowiadanym przez Hollande'a "uzdrowieniu polityki".
Po posiedzeniu rządu nowy minister finansów Pierre Moscovici rozwiał nadzieje na złagodzenie stanowiska prezydenta w sprawie paktu fiskalnego UE, podpisanego w marcu przez przywódców 25 spośród 27 państw UE. Oświadczył, że Francja nie ratyfikuje paktu, jeśli obok zaostrzonych wymogów dyscypliny budżetowej nie znajdzie się w nim plan zwiększenia wzrostu gospodarczego.