Zgodnie z zapowiedzią socjalistycznego prezydenta Francois Hollande'a, który chce promować większy udział pań w życiu politycznym, w nowym rządzie Francji jest równa liczba kobiet i mężczyzn kierujących resortami. Minister sprawiedliwości została 60-letnia ciemnoskóra działaczka z Gujany Francuskiej - Christiane Taubira. Mimo pozornej równości większością kluczowych resortów będą kierować mężczyźni.
Nowym szefem paryskiej dyplomacji będzie były socjalistyczny premier Laurent Fabius. 65-latek był premierem Francji w latach 1984-86, kiedy prezydentem był socjalista Francois Mitterrand. Wsławił się wtedy m.in. tym, że sprzeciwiał się przyjęciu w Pałacu Elizejskim gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Szefem resortu obrony będzie Jean-Yves Le Drian, znany jako żarliwy proeuropejczyk. Ministrem gospodarki, finansów i handlu został natomiast bliski współpracownik Hollande'a Pierre Moscovici. Nowy szef MSW to przedstawiciel najbardziej "centroprawicowego" skrzydła francuskiej Partii Socjalistycznej - 49-letni Manuel Valls.
Wielu szefów resortów to ludzie dotąd mało znani szerokiej publiczności. Według wielu komentatorów Francois Hollande chciał, by obywatele mieli wrażenie, że krajem rządzić będzie w dużej mierze świeża, niezamieszana w afery finansowe ekipa.
Największym problemem pozostaje jednak ciągle osoba premiera. Został nim były szef socjalistycznego klubu poselskiego Jean-Marc Ayrault, który jako mer miasta Nantes skazany został na pół roku więzienia w zawieszeniu za korupcję. Wielu komentatorów twierdzi, że jest to sprzeczne z wyborczymi obietnicami Francois Hollande'a, który zapowiadał "uzdrowienie polityki". W swojej kampanii Hollande powtarzał wiele razy, że będzie "normalnym prezydentem". Miało to oznaczać, że będzie sprawował urząd w sposób spokojniejszy i bardziej wyważony niż Sarkozy, który był nazywany "hiperprezydentem" i znany z cholerycznego temperamentu. Współpracownicy Hollande'a zapewniali, że od Sarkozy'ego będzie go odróżniał prosty, pozbawiony zbędnych wygód sposób życia. Prasę obiegały zdjęcia lewicowego polityka, gdy poruszał się po Paryżu na swoim ulubionym skuterze.
Do wiosny ubiegłego roku to nie Hollande, ale były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn był murowanym kandydatem Partii Socjalistycznej na prezydenta. Jednak, gdy ten ostatni odpadł w maju ubiegłego roku z wyścigu wyborczego po skandalu seksualnym w Nowym Jorku, Hollande dostał nieoczekiwaną szansę na start w wyborach prezydenckich. Potrafił ją wykorzystać. Jesienią ubiegłego roku zdecydowanie wygrał w prawyborach z szefową Partii Socjalistycznej, Martine Aubry. Ta ostatnia chciała zostać szefową nowego rządu Francji. Stwierdziła też, że nie zamierza być "tylko" szefową resortu. Wielu komentatorów sugeruje, że konflikt pomiędzy Hollandem i szefową Partii Socjalistycznej może źle wpłynąć na rezultat lewicy w czerwcowych wyborach parlamentarnych.