Niemieccy komentatorzy z rezerwą przyjęli porozumienie z Iranem przewidujące ograniczenie ambicji nuklearnych tego państwa. Ich zdaniem, umowa daje tylko chwilowe wytchnienie, a "bomba nadal tyka". Komentatorzy ostrzegają przed nowym wyścigiem zbrojeń na Bliskim Wschodzie.
Bomba tyka nadal. Umowa z Teheranem oznacza tylko chwilowe wytchnienie - ocenia pesymistycznie w opublikowanym dzisiaj komentarzu "Sueddeutsche Zeitung".
Gazeta przypomina, że spór z Teheranem trwał trzynaście lat i pochłonął dużo czasu i energii polityków i dyplomatów uczestniczących w negocjacjach. Czy to się opłaciło? - pyta autor komentarza, a szczera odpowiedź brzmi, jego zdaniem: Nie wiadomo, a przynajmniej: jeszcze nie wiadomo.
Porozumienie zostało wypracowane przez Iran i państwa z grupy 5+1, obejmującej USA, Wielką Brytanię, Francję, Rosję, Chiny i Niemcy. Zawarta w Wiedniu umowa przewiduje, że Iran ograniczy ambicje nuklearne w ciągu wielu lat w zamian za stopniowe znoszenie sankcji międzynarodowych, dławiących irańską gospodarkę.
Komentator "Sueddeutsche Zeitung" szkicuje krótko optymistyczną i realistyczną wersję dalszego rozwoju wydarzeń, koncentrując się jednak na pesymistycznym scenariuszu. Jego zdaniem, porozumienie przyczyni się do atomowego wyścigu zbrojeń na Bliskim Wschodzie, chociaż deklarowanym celem negocjatorów było coś wręcz przeciwnego. Porozumienie nie rozwiązało zasadniczego problemu - Iran pozostaje nadal wschodzącym mocarstwem nuklearnym - czytamy w "SZ".
Według komentatora, umowa "nakłada pęta" na irański program atomowy na okres 10-15 lat, lecz nie uniemożliwia budowy bomby w przyszłości, a tylko odsuwa ten moment w czasie. Jak komentuje "SZ", rywale Iranu - Arabia Saudyjska i państwa znad Zatoki Perskiej, a być może także Egipt i Turcja - będą się w najbliższych latach mocno zastanawiać, czy nie stworzyć własnej broni jądrowej, zanim w jej posiadanie wejdzie Teheran.
Komentator dziennika stwierdza również, że Rosja jest przykładem, że "będąc mocarstwem jądrowym można rozczłonkować swoich sąsiadów, nie obawiając się niczego poza sankcjami gospodarczymi i zamrożeniem kont bankowych". "SZ" zaznacza, że jeśli inne kraje wezmą przykład z Rosji i Iranu, to dokument podpisany w Wiedniu - zamiast być umową o pokoju - stanie się atomowym koszmarem. Dziennik stwierdza również, że porozumienie zapoczątkowało "podróż w nieznane".
W podobnym tonie wypowiada się "Die Welt". Komentator gazety pisze o "wysoce ryzykownym porozumieniu" i uzasadnionych zastrzeżeniach władz Izraela. Iran "wygrał w kilku istotnych punktach" - ocenia gazeta, zwracając uwagę, że Teheran będzie mógł produkować na swoim terytorium paliwo do elektrowni jądrowych. Produkcja ma być ograniczona przez dziesięć lat, lecz po tym okresie Iran - jak przewiduje autor komentarza - będzie prawdopodobnie w stanie wyprodukować broń atomową.
"Die Welt" przyznaje jednak, że z co najmniej dwóch powodów porozumienie z Wiednia zasługuje mimo wszystko na pochwałę. Po pierwsze, bez tego porozumienia Iran być może już za kilka tygodni byłby w stanie wyprodukować bombę, a po drugie, reintegracja tego kraju we wspólnocie międzynarodowej i wzmocnienie umiarkowanego rządu stwarzają szansę na zmiany w regionie. Właściwa walka rozpoczyna się teraz: wspólnota międzynarodowa ma dokładnie 10 lat na niedopuszczenie do atomowego wyścigu zbrojeń na Bliskim Wschodzie - czytamy w "Die Welt".
Z większym optymizmem umowę ocenia "Frankfurter Allgemeine Zeitung", wyrażając przypuszczenie, że może ona służyć w przyszłości za "wzór dla polityki wobec innych państw wschodzących o ambicjach nuklearnych". Według gazety, wiedeńskie porozumienie "przyspieszy zmiany w Iranie i na Bliskim oraz Środkowym Wschodzie. Waszyngton i Teheran staną się ponownie, jak przed rewolucją w 1979 roku, partnerami, a w Iranie radykalne siły stracą na znaczeniu".
Komentator "FAZ" dodaje, że porozumienie z Iranem ułatwi USA decyzję o wycofaniu się z tego regionu. Ponad 35 lat po rewolucji w Teheranie Waszyngton nie ma nic przeciwko silnemu Iranowi - stwierdza "FAZ". Zdaniem komentatora, Iran może stać się dla USA przeciwwagą dla Arabii Saudyjskiej i sojusznikiem w walce z Państwem Islamskim.
(edbie)