Około ośmiu tysięcy uchodźców dotarło od wczoraj pociągami do Niemiec. Najwięcej z nich trafia do Monachium. W Dortmundzie doszło do starć z neonazistami.

Około ośmiu tysięcy uchodźców dotarło od wczoraj pociągami do Niemiec. Najwięcej z nich trafia do Monachium. W Dortmundzie doszło do starć z neonazistami.
Starcia przerwało przybycie policji /MARCEL KUSCH /PAP/EPA

Gdy na dworzec w Dortmundzie szli mieszkańcy miasta z kocami, ubraniami i jedzeniem dla spodziewanych tam uchodźców, w pobliżu stacji pojawili się też neonaziści. Skandowali hasła przeciw imigrantom. Zareagowała na to grupka lewicowych radykałów. Starcia przerwała policja.

Dortmund zajmie się dziś tysiącem imigrantów, którzy dojeżdżają tam właśnie z Monachium. Nieco mniej zmierza do Brunszwiku. Większość zostaje w stolicy Bawarii, gdzie opiekują się nimi spontanicznie mieszkańcy, ale i urzędnicy - mimo że władze rządzącej tym landem i współtworzącej rząd Angeli Merkel CSU sprzeciwiają się decyzji o nagłym i bezwarunkowym wpuszczeniu imigrantów do Niemiec.

Dziś odbędzie się spotkanie niemieckich polityków dotyczące sytuacji uchodźców. W drodze do Niemiec są w tej chwili kolejne tysiące uciekinierów z Bliskiego Wschodu.

Wczoraj szef MSW Bawarii Joachim Herrmann skrytykował rząd Angeli Merkel za podjęcie bez konsultacji z władzami Bawarii i innych landów decyzji o zezwoleniu na przyjazd do Niemiec grupy uchodźców z Węgier. To błędny sygnał - powiedział polityk CSU.

Herrmann zarzucił władzom centralnym, że nie skonsultowały decyzji z władzami krajów związkowych, które są odpowiedzialne za zakwaterowanie i utrzymanie azylantów. Herrmann powiedział, że przyjęcie uchodźców jest "całkowicie błędnym sygnałem" wobec Europy, który należy jak najszybciej skorygować.

Decyzje o przyjęciu azylantów bez rutynowych procedur biurokratycznych podjęli w nocy z piątku na sobotę Merkel i kanclerz Austrii Werner Faymann.

Decyzja ta była reakcją na marsz tysięcy migrantów z Budapesztu, gdzie od wielu dni koczowali na dworcu kolejowym Keleti, w kierunku Austrii. Berlin i Budapeszt podkreślają, że była to jednorazowa akcja spowodowana nadzwyczajną sytuacją.

Dezaprobatę wobec postępowania niemieckiego rządu wyraził też szef MSW Nadrenii-Palatynatu Roger Lewentz. Poradzimy sobie z falą uchodźców, nie chcielibyśmy jednak być w przyszłości zaskakiwani w ten sposób - powiedział polityk SPD telewizji ARD.

Adam Górczewski

(mpw)