Młodzi mieszkańcy rosyjskiej stolicy są zwożeni na wiece poparcia dla władzy. Nauczyciele zwalniają nastolatków z lekcji. Podobna łapanka odbyła się wśród studentów Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Socjalnego. Po południu policja ponownie zablokowała centrum miasta obawiając się kolejnych protestów opozycji.
Czy ulica może zmusić władze do ustępstw? Na razie o rychłym końcu reżimu mówią jedynie radykalni opozycjoniści, jak Gari Kasparow czy Borys Niemcow. Większość ekspertów, z którymi rozmawiał korespondent RMF FM Przemysław Marzec, twierdzi jednak, że najpierw rozproszona i rozbita opozycja musi się zjednoczyć. Powinno to nastąpić przed wyborami prezydenckimi.
Z kolei dyrektor moskiewskiego Centrum Badań nad Rosją - filozof Igor Czubajs twierdzi, że to nie demonstracje uliczne, ale bierny opór złamie reżim. Represje są jak najbardziej realne. Władza nie ma innych metod i środków. Jednak nie można działać przeciwko całej Rosji, żadnej władzy to się nie uda. Społeczeństwo już się wypowiedziało, że jest przeciwko rządzącym - wyjaśnia Czubajs. Jego zdaniem, władza nie będzie mogła już bezkarnie kłamać. Pokazały to dobitnie wybory do Dumy.
Władze Moskwy zamknęły na remont plac Rewolucji, nieopodal Kremla, na którym w sobotę miała się odbyć kolejna manifestacja opozycji przeciwko sfałszowaniu niedzielnych wyborów do Dumy. Na plac weszli pracownicy przedsiębiorstwa wodociągowego, któremu zlecono wykonanie prac remontowych. W najbliższym czasie mają oni ogrodzić plac.
Organizatorzy sobotniej manifestacji - m.in. liberalny ruch Solidarność - uzyskali wcześniej zgodę moskiewskich władz na swoją akcję. Na kilku portalach społecznościowych wzywa się do przyjścia na demonstrację. Zamiar taki zadeklarowało już ponad 10 tys. osób.
Zgodnie z prawem, w takich sytuacjach włodarze stolicy powinni zaproponować organizatorom inne lokalizacje.
W zeszłym roku władze Moskwy pod pretekstem budowy podziemnego parkingu zamknęły plac Triumfalny, który opozycjoniści często wybierali na miejsce swoich akcji. Plac został ogrodzony, jednak nie widać, by prowadzono tam jakiekolwiek prace budowlane.
Niedzielne wybory parlamentarne wygrała partia Jedna Rosja, na której czele stoi premier Władimir Putin, a której listę wyborczą otwierał prezydent Dmitrij Miedwiediew. Według Centralnej Komisji Wyborczej, zdobyła ona 49,3 proc. głosów.
Opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa wyborcze. W poniedziałek i we wtorek na ulicach Moskwy przeciwko oszustwom nad urną wyborczą demonstrowały tysiące osób. Setki zostały zatrzymane przez policję. Wielu uczestników manifestacji pobito.