Po chwilach napięcia i grozy, w ciągu których w piątek po południu z rąk terrorysty-psychopaty w Monachium zginęło dziewięć osób, mieszkańcy 1,5-milionowego miasta wracają do normalnego życia. "To był jeden jedyny napastnik. Spokojny dotąd chłopak z problemami nie żyje, popełnił samobójstwo. Już nie grozi nam niebezpieczeństwo i to jest dla nas najważniejsze" - powiedział dziennikarzom szef policji monachijskiej Hubertus Andra.
Premier Bawarii Horst Seehofer wydał polecenie opuszczenia flag w całej Bawarii do połowy masztu, a sam udał się w pobliże miejskiego centrum handlowego Monachium, aby uczestniczyć w składaniu kwiatów na miejscu dramatu. Przechodnie wciąż zapalają tam nowe świecie. Duże patrole policyjne, mimo iż alarm odwołano jeszcze wczoraj przed północą, wciąż krążą wokół miejsca tragicznych wydarzeń.
Metro i monachijska komunikacja publiczna działają normalnie, a komunikaty policyjne zapewniają, że nie ma żadnych przeszkód, aby swobodnie poruszać się po mieście i zwiedzać jego zabytki.
Mimo to ruch na ulicach Monachium jest niewielki, a niektóre uroczystości, jak tradycyjne monachijskie święto piwa, odwołano - podobnie jak zapowiadaną na sobotę inaugurację festiwalu muzycznego.