"Nie wiedziałem, że jestem tak pijany, nie wypiłem aż tak dużo" – to miały być pierwsze słowa 27-letniego Stefana L., który mając 1,97 promila alkoholu we krwi wjechał z soboty na niedzielę sportowym audi w grupę niemieckich turystów koło Bolzano na północy Włoch. Uderzył w nich z impetem, zabijając na miejscu sześć osób, siódma ofiara zmarła w szpitalu. Wszyscy mieli od 19 do 21 lat. Byli znajomymi, którzy wybrali się w ferie na narty we włoskie Alpy.
17-osobowa grupa młodych Niemców o godzinie 1:00 w nocy opuściła dyskotekę i była w drodze powrotnej do hotelu. Rozpędzone audi uderzyło w nich z dużą siłą. Na miejscu zginęło sześć młodych ludzi, kolejna siódma zmarła w szpitalu. Kierowca, 27-letni Stefan L., jak się okazało, był pijany. We krwi miał 1,97 promila alkoholu.
Okazuje się, że Stefan L. był w drodze do klubu "Hexenkessel", tego samego, który chwilę wcześniej opuściła grupa młodych Niemców.
Jechałem do "Hexenkessel". Byłem sam. Właśnie rozstałem się z dziewczyną - miał powiedzieć swojemu adwokatowi, który odwiedził go w szpitalu psychiatrycznym. Tam trafił, kiedy wytrzeźwiał i dotarł do niego ogrom tragedii, jakiej był sprawcą. 27-latek został przekazany pod opiekę psychiatrów, ponieważ chciał odebrać sobie życie.
Jak pisze włoska gazeta "Corriere della Sera", cytując jego prawnika, Stefan L. powiedział: Nie zdawałem sobie sprawy, że jestem pijany. Wydawało mi się, że aż tak dużo nie wypiłem. Lepiej byłoby, żebym sam zginął zamiast tych ludzi - dodał.
Według świadka tragedii, kierowcy autobusu, jadącego z przeciwnej strony, Stefan L. jechał bardzo szybko, wąską, górską drogą. Miał mu dawać znać światłami, żeby zwolnił.
Zobaczyłem tylko w lusterku wstecznym, jak ludzie przelatują nad jezdnią - zeznał kierowca autobusu. Natychmiast zawróciłem, chwyciłem za apteczkę i pobiegłem. To było straszne. Wyglądało tak, jakby wybuchła tam bomba. Odrzuciło ludzi na 20 metrów, wszędzie była krew, tylko krzyki i jęki - relacjonował kierowca autobusu.
27-latek został aresztowany pod zarzutem zabójstwa drogowego. To nowe przestępstwo wpisane do Kodeksu Karnego we Włoszech. Grozi mu 18 lat więzienia.