Kubańczycy widzą światełko w tunelu i to dosłownie - energetykom udało się wreszcie przywrócić regularne dostawy prądu na sparaliżowanej od piątku awarią systemu energetycznego wyspie. Brutalna prawda jest taka, że udało się rozwiązać zaledwie jeden z problemów, z którymi w ostatnim czasie zmagają się mieszkańcy wyspy.
Do paraliżu systemu energetycznego na Kubie doszło w piątkowe popołudnie z powodu awarii w głównej elektrowni kraju, nazywanej Antonio Guiteras. Znajduje się ona w mieście Matanzas na zachodzie wyspy.
Wprawdzie od tego czasu kilkakrotnie udało się wznowić jej pracę, ale zasięg przekazywanej energii był bardzo ograniczony.
W związku z paraliżem energetycznym kraju, mieszkańcy Kuby przeprowadzili od piątkowego wieczora ponad 30 antyrządowych protestów.
Wśród zatrzymanych w ich trakcie był m.in. znany działacz na rzecz praw człowieka Oscar Elias Biscet.
W środę nadeszły jednak wspaniałe wieści - służbom energetycznym udało się przywrócić regularne dostawy prądu.
Jak przekazało kierownictwo państwowej spółki Union Electrica de Cuba, odpowiedzialnej za dostawy energii elektrycznej, prąd płynie już do wszystkich prowincji kraju.
"Dziękujemy wszystkim, za sprawą których udało nam się zsynchronizować Krajowy System Elektryczny" - napisała w komunikacie w sieci X dyrekcja przedsiębiorstwa, załączając do oświadczenia zdjęcie osób ze sztabu kryzysowego w towarzystwie prezydenta Kuby Miguela Diaza-Canela.