Afgańscy lekarze przekazali w niedzielę lekarstwa 21 południowokoreańskim zakładnikom, uprowadzonym przez talibów w zeszłym miesiącu w prowincji Ghazni.
Szef prywatnej kliniki afgańskiej Mohammad Haszim Wahadż powiedział dziennikarzom, że jego ekipa dostarczyła antybiotyki, środki przeciwbólowe, witaminy i leki nasercowe łącznej wartości ponad 1200 dolarów na pustynię w prowincji Ghazni w środkowo-wschodnim Afganistanie, w miejsce wskazane przez talibów. To duże osiągnięcie. Wśród Koreańczyków są lekarze, którzy wiedzą, jak zastosować te leki - mówił Wahadż.
19 lipca talibowie uprowadzili w prowincji Ghazni 23 wolontariuszy południowokoreańskiej wspólnoty chrześcijańskiej. Dotąd z rąk porywaczy zginęło dwóch zakładników - 42-letni szef grupy i 29-letni mężczyzna.
Porywacze grożą zabijaniem kolejnych zakładników. Jusuf Ahmadi, który twierdzi, że występuje w imieniu Talibanu, powiedział japońskiej agencji Kyodo, że talibowie są w kontakcie telefonicznym ze stroną południowokoreańską, ale nie zdołano dotychczas uzgodnić "neutralnego miejsca", w którym przystąpiono by do rozmów w sprawie zakładników.
Jak relacjonuje południowokoreańska agencja Yonhap, Ahmadi powiedział, że nie ma postępu w negocjacjach z rządem Korei Południowej, w związku z czym talibowie "w każdej chwili" mogą zacząć zabijać kolejnych zakładników.
Talibowie domagają się zwolnienia z afgańskich więzień swoich ludzi w zamian za uwolnienie zakładników. Zgodzili się na bezpośrednie rozmowy z przedstawicielami władz Korei Południowej, ale nie chcą spotkania na obszarach kontrolowanych przez rząd Afganistanu.
Na wypadek, gdyby jednak do rozmów miało dojść poza obszarem, który oni sami kontrolują, domagają się oenzetowskich gwarancji bezpieczeństwa. Delegacja południowokoreańska przebywa w Ghazni.
Kabul odmawia wypuszczenia talibów z więzień, wskazując, że byłoby to jedynie zachętą do kolejnych porwań.
Według Ahmadiego dwóch południowokoreańskich zakładników jest poważnie chorych. Talibowie są podobno gotowi zwolnić ich, ale pod warunkiem, że z więzienia wypuszczonych zostanie dwóch ich ludzi.
Dzień przed uprowadzeniem Koreańczyków talibowie porwali w prowincji Wardak, na północ od Ghazni, dwóch niemieckich inżynierów i pięciu Afgańczyków. Jednego z Niemców, który miał kłopoty z sercem, zastrzelili. Jednemu z Afgańczyków udało się
uciec. Za uwolnienie pozostałych talibowie żądają wycofania 3 tysięcy żołnierzy niemieckich z Afganistanu. Berlin zdecydowanie odmawia.
Ahmadi wyraził zdziwienie, że "nikt nie zabiega o uwolnienie Niemca". Powiedział, że niemiecki zakładnik cierpi na cukrzycę i że nie ma dostępu do odpowiednich leków.