"Samobójcza bramka" - tak brytyjskie media komentują ogłoszoną wczoraj datę ślubu księcia Harry'ego z Meghan Markle. Powiedzą sakramentalne "tak" 19 maja przyszłego roku, czyli w dniu, w którym rozegrany zostanie na Wembley finał Pucharu Anglii. Dla milionów Wyspiarzy to święto narodowe.
Będą musieli wybierać miedzy footballem, a książęcym ślubem. Jak komentuje to przeoczenie prasa, dworzanie planujący ceremonię zaślubin najwyraźniej nie odrobili zadania domowego.
Nie posprawdzali dat, zaplanowanych na nie wydarzeń i Brytyjczycy będą mieli do rozwiązania kłopotliwy dylemat. Brat księcia Harry'ego, książę Wiliam, jest prezydentem Angielskiego Związku Piłki Nożnej i powinien być obecny na meczu.
Ustalając datę ślubu brano także pod uwagę poród trzeciego dziecka Williama i Catherine, które ma przyjść na świat w kwietniu. Do połowy maja, księżna powinna powrócić do sił po połogu.
Nie bez znaczenia był również wybór dnia tygodnia - sobota jest dniem wolnym od pracy. Wybór innego dnia oprócz weekendu oznaczałby konieczność ustanowienie dodatkowego Bank Holliday - tak jak miało to miejsce w przypadku ślubu księcia Williama. Tego dnia Brytyjczycy mieli wolne.
Komentatorzy zauważają, że jest sposób na uniknięcie kolizji dwóch ważnych wydarzeń - ślub Harry'ego i Meghan może się odbyć rano, a finał Pucharu Anglii po południu. I po kłopocie.
(ph)