Strajkujący pracownicy francuskiej firmy promowej o godzinie 20:00 zakończyli blokadę portu w Calais nad Kanałem La Manche. Jednak zanim wielokilometrowe korki ciężarówek zostaną rozładowane minie wiele godzin.
Polscy kierowcy skarżyli się nam, że muszą czekać kilka dni w 40-stopniowym upale. Dopiero kilka godzin temu francuskie służby zaczęły dostarczać im żywność i napoje.
Równie długie kolejki są po drugiej stronie Kanału La Manche - tam jednak brytyjska straż graniczna pomaga kierowcom - rozdała dziś 5 tysięcy butelek wody i kanapki.
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron w związku z chaosem na drogach do Dover potraktował sprawę "nielegalnej blokady" Calais jako wymagającą jego osobistej interwencji i zatelefonował do swego francuskiego odpowiednika Francois Hollande'a.
Policja hrabstwa Kent podała w komunikacie, że "z uwagi na perturbacje w portach francuskich transport ciężki zmierzający do Dover na południu Anglii praktycznie stoi na autostradzie M20".
Na jednym odcinku drogi stoi 2,3 tys. ciężarówek, a drugi, o podobnej długości, jest w połowie zapełniony.
Według brytyjskich służb meteorologicznych temperatura w środę przekraczała 30 stopni Celsjusza. Także we Francji panują upały.
Spółka Eurotunnel, będąca operatorem kolejowego połączenia tunelem pod Kanałem La Manche, zgodziła się w tym miesiącu sprzedać duńskiej firmie DFDS swą żeglugę promową przez kanał, by zakończyć przeciągający się spór z brytyjskimi władzami, dotyczący zasad wolnej konkurencji. Blokadę francuskiego portu w Calais od poniedziałku organizowały załogi promów MyFerrylink w proteście przeciwko niekorzystnej dla nich decyzji francuskiego sądu.
Pracownicy MyFerryLink utrzymują, że sądowa decyzja naraża 600 miejsc pracy w ich spółce i grożą zawieszaniem ruchu pociągów Eurostar kursujących między Londynem a Paryżem i Brukselą.
(j.)