Komisja Europejska przymknie oko na tymczasowe zawieszenie przez Polskę prawa azylowego na wzór Finlandii. Bruksela nie rozpocznie wobec Polski żadnych karnych procedur - ustaliła w Komisji Europejskiej korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.
Wysoki rangą dyplomata UE powiedział dziennikarce RMF FM, że "teraz jest w UE przyzwolenie na bardzo surowe środki w sprawach migracji". Wyjaśnił, że wiąże się to z politycznym przesunięciem na prawo w całej Wspólnocie. Rozumiemy Polskę i nie jesteśmy zdziwieni - usłyszała dziennikarka RMF FM w Brukseli.
Rozmówcy dziennikarki RMF FM nawet tłumaczą decyzję Tuska. W tych wyjaśnieniach padają argumenty dotyczące wojny hybrydowej prowadzonej przez Białoruś i Rosję: "To taktyka wojenna przeciwko Polsce".
Bruksela nie widzi problemu łamania zasad praworządności przez Polskę poprzez taką decyzję. Od dłuższego czasu Finlandia, Polska i kraje bałtyckie podnosiły kwestie związane ze wschodnią granicą i wyrażały zaniepokojenie. Nie możemy pozwolić, by Rosja i Białoruś wykorzystywały nasze wartości i prawo do azylu przeciwko nam i osłabiały naszą demokrację - usłyszała dziennikarka RMF FM w KE.
Tusk należy do Europejskiej Partii Ludowej, czyli tej samej frakcji, z której pochodzi szefowa KE Ursula von der Leyen. I jest najważniejszym liderem EPL-u w Radzie Europejskiej. Trudno, żeby w niego uderzała - powiedział RMF FM unijny dyplomata.
Gorszą wiadomością dla Tuska jest brak pieniędzy w obecnym budżecie UE na finansowanie Tarczy Wschód, czyli wzmacnianie wschodniej granicy. Jak usłyszała dziennikarka RMF FM, takie środki mogą się natomiast znaleźć w budżecie na lata 2028-2034. A przypomnijmy, że przygotuje go polski komisarz ds. budżetu Piotr Serafin.
Do pewnego stopnia jest w Brukseli zrozumienie dla Polski, która nie chce we wnioskach końcowych ze szczytu UE, który rozpocznie się w czwartek, zapisu o pakcie azylowo-migracyjnym. Chodzi o to, że Polska (podobnie jak Węgry) głosowała przeciwko niemu w maju tego roku. Sprzeciw Tuska może oznaczać ryzyko, że na temat migracji nie będzie w ogóle żadnych zapisów we wnioskach końcowych ze szczytu. Do tej pory zdarzyło się to tylko raz, gdy takie wnioski zablokowały Węgry.
Warszawa nie zgadza się na jakiekolwiek zapisy o przyspieszaniu wdrażania paktu migracyjnego (a to postulat szefowej KE), bo obawia się, że może to być równoznaczne z przyspieszeniem obowiązku przyjmowania nielegalnych migrantów lub płacenia kontrybucji finansowej za każdą nieprzyjętą osobę. Wszystko wskazuje na to, że na czwartkowym szczycie odbędzie się "pogłębiona dyskusja" na temat migracji, a wnioski zostaną przyjęte na kolejnym szczycie w grudniu.