W separatystycznym regionie Naddniestrza w Mołdawii odnotowano kolejne prowokacje. W piątek rano nieznani sprawcy obrzucili butelkami z substancją zapalającą magazyn ropy naftowej i wojskową komendę uzupełnień - poinformowała gazeta internetowa Ukrainska Prawda za tzw. ministerstwem spraw wewnętrznych samozwańczej "republiki".

W miejscach ataków nie odnotowano zniszczeń ani ofiar. "Sprawcy poruszali się samochodem na zagranicznych numerach rejestracyjnych" - przekazano w komunikacie naddniestrzańskiego resortu, cytowanym przez Ukrainską Prawdę.

Naddniestrze - zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna "republika" na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje też około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

W miejscowości Cobasna w Naddniestrzu, przy granicy z Ukrainą, mieści się posowiecki arsenał z około 20-21 tys. ton amunicji, która w ponad połowie jest przeterminowana. W ocenie ekspertów warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich potencjalna eksplozja na terenie tego kontrolowanego przez rosyjską armię składu mogłaby osiągnąć siłę wybuchu 10 kiloton trotylu.

Wcześniej, pod koniec kwietnia, w "republice" doszło już do serii incydentów. Odnotowano tam eksplozje nieopodal ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu, zniszczenie dwóch przekaźników radiowych, "atak" na jednostkę wojskową i domniemany ostrzał w pobliżu rosyjskich składów broni. W ocenie ukraińskiego wywiadu wojskowego były to prowokacje Kremla, które miały na celu wciągnięcie Naddniestrza w trwającą wojnę.