Czeski prezydent stawia Unii Europejskiej kolejne warunki przed podpisaniem Traktatu Lizbońskiego. Aby dokument wszedł w życie, konieczny jest tylko podpis Vaclava Klausa. Jego sekretarz stwierdził, że prezydent będzie się teraz domagał "silnych i wiążących gwarancji, że Traktat nie zdestabilizuje stosunków własnościowych w Republice Czeskiej".
Prezydenta nie będzie zadowalać jakakolwiek deklaracja, lecz jedynie gwarancje dla każdego obywatela. Dla niego jest to warunek podstawowy, konieczny, nienaruszalny - przekazał sekretarz Klausa.
Traktat Lizboński zatwierdziły już obie izby czeskiego parlamentu, ale Klaus go jeszcze nie podpisał. Prezydent domaga się uzupełnienia tekstu traktatu zastrzeżeniem, które ograniczy obowiązywanie Karty Praw Podstawowych wobec Republiki Czeskiej - by wyeliminować groźbę zgłaszania w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości roszczeń majątkowych wysiedlonych po wojnie Niemców.
Republika Czeska jest jedynym unijnym państwem, które nie zakończyło jeszcze procedury ratyfikacji Traktatu Reformującego. Jak pisze Reuters, gdyby Klaus nie złożył swego podpisu przed oczekiwanymi w maju przyszłego roku wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii, traktatowi groziłoby unicestwienie w referendum, jakie obiecują brytyjscy konserwatyści w razie przejęcia władzy.