Komisja Europejska podtrzymała swoją skargę przeciwko Polsce w związku z wycinką w Puszczy Białowieskiej. KE zarzuca polskiemu rządowi, że łamie unijne prawo. Podczas rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu nie doszło do zbliżenia stanowisk między Brukselą a Warszawą - informuje dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.
Minister Szyszko, tak jak zawsze, miał ze sobą pomoce naukowe - tym razem gablotę z owadami. Dowodził, że nieprawdą jest twierdzenie, że w Puszczy lasy są nietknięte ludzką ręką i same poradzą sobie z kornikiem.
Z kolei przedstawicielka Komisji Europejskiej oskarżała Polskę twierdząc, że pod płaszczykiem walki z kornikiem prowadzona jest działalność gospodarcza.
Mówiła, że usuwane drzewa były wywożone i sprzedawane firmom z centralnej i wschodniej Polski oraz społeczności lokalnej.
Wyrok w tej sprawie zapadnie dopiero za kilka miesięcy, ale Polsce wciąż grożą wysokie kary dzienne, gdyby wycinka w Puszczy była kontynuowana.
.
Wtorkowa rozprawa w Trybunale Sprawiedliwości UE w Luksemburgu rozpoczęła się od wystąpienia pełnomocniczki Komisji Europejskiej, Katarzyny Hermann, która wskazywała, że Puszcza nie jest obszarem gospodarczym, lecz dziedzictwem naturalnym. Powiedziała, że zwiększone występowanie kornika jest naturalnym zjawiskiem, które w Puszczy Białowiejskiej obserwuje się cyklicznie w ciągu ostatnich 100 lat.
Wskazywała, że według naukowców występowanie korników nie jest zagrożeniem dla lasów naturalnych. Skutki w postaci suchych świerków nie wszystkim mogą wydawać się pożądane, te świerki jednak stanowią element lasów naturalnych - powiedziała Hermann. Podkreślała, że kornik nie niszczy lasu, bo Puszcza sama się odnawia. Wskazywała, że nie trzeba wycinać starych drzew, żeby urosły nowe.
Środowisko naukowe jest zgodne, że cięcia sanitarne nie mogą powstrzymać gradacji (występowania - PAP) kornika, zwłaszcza na obszarach chronionych, takich jak Puszcza Białowieska - oznajmiła.
Zdaniem pełnomocniczki KE, z terenów, gdzie nie ma wycinki, kornik może przedostać się na kolejne, więc cięcia na nic się nie zdadzą, bo kornik powróci. Wskazywała, że KE posiada też dane, zgodnie z którymi cięcia sanitarne dotyczyły w przeważającej części martwych świerków, więc takich, które kornik opuścił.
W jaki sposób takie cięcia mogłyby przyczynić się do zwalczania kornika drukarza? - pytała. Podkreślała, że KE uważa, iż kornik jest naturalnym elementem ekosystemów leśnych i nie może być uznany za zagrożenie. Szkody wykonane przy użyciu harwesterów są nie do naprawienia za naszego życia - dodała Hermann.
Jej zdaniem, cięcia mogą być skuteczne w lasach gospodarczych, gdzie zasadne jest usuwanie starych drzew i zastępowanie młodymi, ale "Puszcza Białowieska nie jest monokulturą świerkową".
Według informacji KE, - jak mówiła Hermann - usuwane w Puszczy drewno było wywożone i sprzedawane firmom ze wschodniej i centralnej Polski oraz lokalnej społeczności. Dodała, że pokazuje to, iż te działania służą celom komercyjnym.
Hermann powołała się też na byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który - jak mówiła - chciał objęcia całej Puszczy statusem parku narodowego o ścisłej ochronie. Tak się jednak nie stało i znaczna część Puszczy znajduje się pod zarządem lasów państwowych, "które pielęgnują ją jak lasy gospodarcze" - powiedziała.
Na koniec podkreśliła, że prawo europejskie wymaga od lasów państwowych respektowania przepisów dyrektyw i nieprzekształcania Puszczy Białowieskiej w las gospodarczy. Przysłowiowe lekarstwo jest gorsze od choroby. Komisja Europejska podtrzymuje skargę - oświadczyła.
Na te zarzuty odpowiadał minister środowiska Jan Szyszko. Podał wykaz gatunków, które Polska jest zobowiązana chronić, podkreślając, że Puszcza jest unikatem pod względem bioróżnorodności. Wskazywał, że struktura siedlisk i gatunków jest pochodną użytkowania tego terenu w przeszłości i nieprawdziwe jest stwierdzenie, iż są to lasy naturalne, które powstały bez udziału człowieka. Powołał się przy tym na historyczną literaturę dotyczącą dziejów Puszczy Białowieskiej. Mówił też o mapach z XV, XVI i XVII wieku, pokazujących, jak Puszcza była użytkowana w tamtych czasach.
Dlaczego Komisja Europejska się do tego nie odnosi? KE ma obowiązek patrzeć na historię - powiedział.
Szyszko mówił, że struktura siedlisk i występujące gatunki są pochodną użytkowania Puszczy. Podał przykład innego gatunku, który występuje w innym ekosystemie, bociana białego, który - jak powiedział - błyskawicznie zginie, jeśli nie będziemy kosili łąk. Pokazał też mapę z ilością martwego drewna, które zalega w Puszczy Białowieskiej. Podkreślał też, że Puszcza jest dziedzictwem ludzkości.
Minister wskazywał ponadto gatunki zwierząt, które występują w większej ilości poza parkiem narodowym, niż w samym parku. Wymieniał gatunki inwazyjne, jak i te, które trzeba w Puszczy chronić.
Przedstawiciele strony polskiej podkreślali też na rozprawie, że KE często powołuje się na analizy, które dotyczą lasów, ale nie bezpośrednio Puszczy Białowieskiej, która jest wyjątkowym obszarem. Wskazywali też, że brak interwencji spowoduje, iż z Puszczy znikną niektóre gatunki.
Proszę Trybunał, aby oddalić pozew strony pozywającej i zwracam się z prośbą, aby rozpocząć dyskusję merytoryczną, pozbawioną elementów sugestii, w oparciu o konkretne dane - powiedział Szyszko. Według niego, taka dyskusja powinna toczyć się z udziałem ludności, która żyje na obszarze Puszczy. Mówił, że "Puszcza Białowieska to perła przyrodnicza", dziedzictwo kulturowe miejscowej ludności, wzór do naśladowania dla całego świata z punktu widzenia koncepcji zrównoważonego rozwoju.
Według procedury, kolejnym etapem postępowania ma być opinia rzecznika generalnego Trybunału w tej sprawie. Następnie ma zostać wydany ostateczny wyrok.
(ph)