Cały czas śledzimy rozwój sytuacji w świecie arabskim. Nasi wysłannicy w rożnych częściach świata przyglądają się narastającemu napięciu w regionie. Stany Zjednoczone wiele razy groziły, że wszystkie kraje udzielające schronienia terrorystom mogą spodziewać się ataku. Jakie nastroje panują w Jordanii?

Nasz specjalny wysłannik odwiedził dziś okolice kilku meczetów w stolicy Jordanii. To tam w każdy piątek zbierają się wierni, by wysłuchać kazań – zazwyczaj radykalnych – z ust mułły. Dziś jest tam bardzo spokojnie i w przeciwieństwie do sąsiedniej Autonomii Palestyńskiej, nie ma tam żadnych demonstracji. Wydaje się jednak, że to spokój bardzo pozorny, albo cisza przed burzą. Jordańska ulica – większość zwykłych mieszkańców tego państwa – jest przeciwna amerykańskim atakom na Afganistan, a w szczególności planom dalszych ataków na państwa arabskie. Niektórzy wręcz solidaryzują się z Talibami, a nawet z Osamą bin Ladenem. "On jest taki jak brat", "Jest jednym z nas" – takie opinie usłyszał Robert Gusta, korespondent RMF - na ulicach Ammanu. Proamerykańskie władze Jordanu próbują zrobić wszystko, by uspokajać te nastroje. Na czym to dokładnie polega, sprawdzał nasz specjalny wysłannik do Jordanii, Robert Gusta:

Do tej pory aresztowano kilkudziesięciu mułłów, duchownych muzułmańskich, wygłaszających zbyt odważne kazania. Za kratki trafiło także kilkunastu islamistów-radykałów, aresztowanych w obozie dla uchodźców palestyńskich w miejscowości Baka. Od dzisiaj rząd jordański podwyższył także kary dla miejscowych dziennikarzy, którzy w swoich artykułach będą popierali reżim Talibów czy nawoływali do takiego poparcia. Są to kary bezwzględnego więzienia.

foto Robert Gusta RMF Amman

16:20