Ukraina liczy na sankcje ze strony dużych państw zachodnich wobec podmiotów zaangażowanych w projekt Nord Stream 2 - takie oświadczenie wydał szef państwowej ukraińskiej spółki paliwowej Naftohaz Andrij Kobolew po tym, jak Dania zgodziła się na ułożenie gazociągu w swoich wodach. O "głębokim zaniepokojeniu" strony amerykańskiej mówił natomiast senator USA Joe Manchin. Pytany o kwestię sankcji, stwierdził, że "wszystko jest możliwe".
Duńska Agencja Energetyki wydała zgodę na ułożenie w duńskich wodach terytorialnych gazociągu Nord Stream 2: 147-kilometrowy odcinek rurociągu ma przebiegać na południowy wschód od wyspy Bornholm.
Dania była ostatnim krajem, który nie wydał takiego zezwolenia. Gazociąg przebiegać ma również przez wody Rosji, Finlandii, Szwecji i Niemiec.
Po ogłoszeniu decyzji Duńczyków należąca do Gazpromu spółka Nord Stream 2, która buduje gazociąg, poinformowała, że układanie rur w duńskich wodach rozpocznie "w najbliższych tygodniach", zaś szef Gazpromu Aleksiej Miller ocenił - jak donosiła agencja Interfax - że budowa tego odcinka zajmie około pięciu tygodni.
Przeciwne budowie Nord Stream 2 są m.in.: Polska, kraje bałtyckie, Stany Zjednoczone i Ukraina.
Sytuacja Kijowa jest w tym kontekście szczególnie trudna: wraz z uruchomieniem gazociągu Moskwa zamierzała bowiem znacznie ograniczyć przesyłanie gazu tranzytem rurociągami biegnącymi właśnie przez terytorium Ukrainy.
Po ogłoszeniu decyzji Duńczyków prezes państwowej ukraińskiej spółki paliwowej Naftohaz Andrij Kobolew oświadczył, że Kijów liczy na sankcje wobec magistrali ze strony dużych państw zachodnich.
Czekaliśmy na tę decyzję jesienią. Zasadnicze stanowisko Danii zatrzymało realizację projektu na jakiś czas, ale broni geopolitycznej nie da się powstrzymać instrumentami, które regulują wyłącznie relacje handlowe - napisał Kobolew na Facebooku.
Aktywne przeciwdziałanie agresji w dzisiejszym świecie to sankcje ze strony dużych państw zachodnich. Będziemy maksymalnie wspierali ukraińskich dyplomatów w tym kierunku - zapowiedział szef Naftohazu.
"Głęboko zaniepokojona" decyzją Duńczyków ws. Nord Stream 2 jest strona amerykańska - taką deklarację złożył w rozmowie z Polską Agencją Prasową senator USA Joe Manchin, członek senackiej komisji energii.
Pytany, czy możliwe jest nałożenie przez USA sankcji na podmioty i osoby zaangażowane w projekt magistrali, ocenił, że "wszystko jest możliwe".
Manchin stwierdził również, że w związku z budową tego mającego połączyć Rosję z Niemcami gazociągu przed Waszyngtonem stoją "duże wyzwania polityczne".
Równocześnie zastrzegł, że nie wie, jakie kroki podejmie w obecnych okolicznościach Departament Stanu USA.
Latem, przypomnijmy, komisja spraw zagranicznych Senatu USA przegłosowała projekt ustawy, pozwalającej na nałożenie sankcji na podmioty zaangażowane w budowę Nord Stream 2. Aby ustawa weszła w życie, muszą ją przyjąć cały Senat i Izba Reprezentantów, a prezydent podpisać.