ONZ-owska rezolucja to tylko kawałek papieru, który nie zastraszy Iranu - to reakcja prezydenta Mahmuda Ahmadineżada na wczorajszą decyzję Rady Bezpieczeństwa ONZ, która nałożyła częściowe sankcje na Teheran w związku z jego programem atomowym.
Irański przywódca zaznaczył, że Zachód musi się przyzwyczaić do tego, że Iran będzie rozwijał swoją technologię nuklearną. Jeszcze dziś parlament w Teheranie chce przegłosować ustawę o nowych zasadach współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej.
W rezolucji Rada żąda, by Iran przerwał wszelkie prace nad wzbogacaniem uranu, zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych, a także prace badawcze i rozwojowe nad bronią nuklearną. Irańczycy nie mają wątpliwości, że sankcje będą dla nich dotkliwe: Zachód chce wywrzeć na nas presję. Sankcje to jeden ze sposobów, Będą miały negatywny wpływ na życie Irańczyków. Ale dla nas to żadna nowość.
Sankcje przewidują m.in. zakaz eksportu do Iranu wszelki materiałów i technologii nuklearnych, zakaz podróżowania za granicę dla głównych przedstawicieli irańskich władz, a także zamrożenie zagranicznych kont i majątku Iranu.
Społeczność międzynarodowa z zadowoleniem przyjęła rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie sankcji na Iran. Amerykańska administracja ma nadzieję, że rezolucja wpłynie na zmianę stanowiska przez Rosję i Chiny, które zabiegały o złagodzenie sankcji. Kanclerz Niemiec Angela Merkel nazwała rezolucję ważnym sygnałem dla Iranu, który nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Szczególne znaczenie - jej zdaniem - ma jednomyślność Rady Bezpieczeństwa.
Mamy do czynienia najprawdopodobniej z początkiem wyścigu zbrojeń nuklearnych na Bliskim Wschodzie - ostrzega Maria Wągrowska, ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Według niej Iran będzie dalej prowadzić swój program nuklearny. W ocenie Wągrowskiej Iran będzie w stanie wyprodukować bombę w ciągu najbliższych 7-10 lat.