Holenderska policja aresztowała 27-letniego obywatela tego kraju w związku z podpaleniem polskiego bloku mieszkalnego w miejscowości Vlaardingen, niedaleko Rotterdamu. Do takich informacji dotarła korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Ogień w hotelu robotniczym podłożono na początku maja. Niegroźne obrażenia odniosła wówczas trójka naszych rodaków.
Polski hotel robotniczy w Vlaardingen koło Rotterdamu został podpalony na początku; ogień pojawił się w kilku miejscach. Trzy osoby trafiły do szpitala. O incydencie pierwszy poinformował serwis internetowy dla Polaków mieszkających w Holandii VoxPolonia. Atak był skierowany przeciwko polskim rodzinom i ich dzieciom.
W budynku mieszka 70 polskich rodzin. W okolicy znany jest jako "poolse flat" czyli "polski blok". Pierwotnie należał do gminy, która chciała go wyburzyć, ale wykupiła go prywatna firma.
Dziesięciopiętrowy budynek wygląda biednie. Na każdym balkonie widać anteny satelitarne i porozwieszane ubrania. Jest nieodnowiony. Wewnątrz jest jeszcze gorzej: brudne ściany, miejscami wilgoć i grzyb.
O tym, jak Polscy imigranci są traktowani w Holandii pisaliśmy szeroko na początku marca. Korespondentka RMF FM odwiedziła kemping w Kaatsheuvel, podzielony na część "lepszą", czyli holenderską i "gorszą", czyli polską. Nasi rodacy mieszkają w swego rodzaju getcie, w fatalnych warunkach. I płacą za to niemałe pieniądze.
To kolejny w ostatnich miesiącach incydent o antypolskim zabarwieniu w Holandii. Trzy miesiące temu ksenofobiczna Partia Wolności Geerta Wildersa założyła stronę internetową, na której można było składać skargi na imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej. Portal, który obecnie jest niedostępny z Polski, wzbudził oburzenie na arenie międzynarodowej - Parlament Europejski przegłosował nawet krytykującą go rezolucję.