Trwają poszukiwania kolejnych osób z egipskiego statku turystycznego, który zatonął w poniedziałek rano na Morzu Czerwonym. "Zanurkowaliśmy na głębokość 12 m – rozbitkowie zostali uwięzieni w kabinach łodzi" - opisał nurek, który brał udział w akcji ratunkowej. Jak mówił, to skomplikowana misja. Ojciec jednego z uratowanych pasażerów mówił, że pełen nerwów czekał, aż usłyszy choć słowo o swoim synu. "Nie mogłem zrobić nic, tylko modlić się do Boga, żeby pomógł mojemu chłopcu" - powiedział.
Na pokładzie statku, który wypłynął w kilkudniowy rejs nurkowy, znajdowały się 44 osoby - 13 członków załogi oraz 31 pasażerów różnych narodowości. W poniedziałek informowano o uratowaniu 28 osób. Dzień później odnaleziono kolejnych pięć osób, a cztery ciała wydobyto.
Nadal poszukiwanych jest 7 osób.
Wśród osób zaginionych są Polka i Polak - poinformowało z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Egipski nurek Khattab al-Faramawy, który pomagał w akcji poszukiwawczej, tłumaczył w rozmowie z BBC, jak wyglądała akcja. Jak mówił, ratownicy musieli wejść do łodzi i otworzyć drzwi kabin, żeby wydostać pasażerów.
Zanurkowaliśmy na głębokość 12 m - rozbitkowie zostali bowiem uwięzieni w kabinach łodzi - powiedział. Używaliśmy latarek, żeby znaleźć drogę w ciemnościach. To była skomplikowana misja - dodał.
Moje myśli są z rodzinami ofiar i mam nadzieję, że uda im się odnaleźć wszystkich zaginionych pasażerów żywych - podkreślił.
Wśród osób, które we wtorek uratował Khattab, był jego 23-letni bratanek Youssef, instruktor nurkowania. Hussam al-Faramawy, ojciec Youssefa, rozpłakał się, gdy dowiedział się, że jego syn żyje.
Nie mogłem powiedzieć jego matce, co stało się z łodzią, bo umarłaby natychmiast. Powiedziałem jej o tym dopiero, gdy dowiedziałem się, że przeżył - powiedział.
Youssef obecnie przebywa w szpitalu. Próbował ratować pasażerów na pokładzie, ale został uwięziony w jednej z kabin - powiedział ojciec 23-latka.
Jak tłumaczył, pełen nerwów czekał, aż usłyszy choć słowo o swoim synu. Nie mogłem zrobić nic, tylko modlić się do Boga, żeby pomógł mojemu chłopcu. Na szczęście jego wujek w końcu go uratował - zaznaczył.
Akcją ratunkową dowodzi egipska marynarka wojenna. Lokalne władze opublikowały nagrania z akcji ratunkowej. Widać na nich, jak ocaleni, owinięci w koce - w tym jeden na noszach - są przenoszeni na brzeg.
Wśród osób zaginionych są Polka i Polak - poinformowało z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Byli oni uczestnikami wyprawy nurkowej. MSZ nie zdradza na razie szczegółów. Resort zna tożsamość zaginionych polskich obywateli i pozostaje w kontakcie z ich rodzinami.
Większość osób, które brały udział w tej wyprawie, to doświadczeni nurkowie - podkreślił rzecznik MSZ Paweł Wroński.
Gubernator prowincji Morza Czerwonego Amr Hanafi zapewnił, że statek posiadał aktualny certyfikat bezpieczeństwa, a w marcu przeszedł ostatnią kontrolę i nie odnotowano żadnych problemów technicznych.
Wczoraj Hanafi przybliżył okoliczności tragicznego zdarzenia. Podał, że w jacht uderzyła ogromna fala, która doprowadziła do wywrócenia się statku. Niektórzy pasażerowie zostali uwięzieni w swoich kabinach.
Statek wypłynął w rejs w niedzielę. Dzień wcześniej służby meteorologiczne w Egipcie ostrzegały przed trudnymi warunkami pogodowymi: silnym wiatrem i wysokimi falami sięgającymi 4 metrów.
Przypomnijmy, że łódź Sea Story zatonęła u wybrzeży Morza Czerwonego, przy kurorcie Marsa Alam.
W niedzielę rano wypłynęła z portu w miejscowości Port Ghalib na kilkudniowy rejs nurkowy. W piątek miała wrócić do portu w Hurghadzie.
Na pokładzie były 44 osoby: 13 członków załogi i 31 turystów kilkunastu narodowości.
Pasażerowie pochodzili z Polski, Belgii, Chin, Finlandii, Hiszpanii, Irlandii, Niemiec, Słowacji, Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii - poinformował marokański portal Sabah Agadir.
Niektórzy pasażerowie zostali uratowani przez helikopter, a w akcję poszukiwawczą zaangażowano egipską marynarkę wojenną i wojsko.
Ocalałych znaleziono w rejonie Wadi el-Gemal, na południe od Marsa Alam.
Marsa Alam to popularne miejsce wśród turystów na południowym wybrzeżu Morza Czerwonego w Egipcie. W okolicy znajduje się wiele miejsc do nurkowania, w tym słynne rafy koralowe.
Właściciel i operator Sea Story z siedzibą w Egipcie, Dive Pro Liveaboard, nie skomentował sprawy.
Z informacji zamieszczonej na firmowej stronie internetowej wynika, że łódź zbudowano w 2022 r. Ma 44 m długości i 18 kabin, które mogą pomieścić do 36 pasażerów.