Pracę przerwali pracownicy banków, szkół i urzędów pocztowych oraz podatkowych. Stanęły też promy w Pireusie i komunikacja miejsca w Atenach. Grecy mają dość drastycznych oszczędności rządu premiera Antonisa Samarasa.
Pierwsi pracę przerwali na trzy godziny kierowcy autobusów w Atenach. Następnie do strajku przystąpiły załogi promów w Pireusie. Strajkować będą też pracownicy banków oraz poczty. Zamknięte zostaną ministerstwa, urzędy podatkowe i szkoły. Należy spodziewać się też poważnych utrudnień w komunikacji lotniczej, ponieważ udział w strajku zapowiedzieli kontrolerzy lotów.
Protest przeciwko drastycznym cięciom wydatków zorganizowały centrale związków zawodowych sektora publicznego i prywatnego, zrzeszające ponad trzy miliony pracowników.
Rząd zadłużonej Grecji przygotowuje obecnie plan zmniejszenia wydatków budżetowych o 11,5 mld euro w latach 2013-2014. Pracownicy obawiają się obniżenia wynagrodzeń nawet o jedną piątą. Od przyjęcia tego planu UE i MFW uzależniają wypłacenie kolejnej transzy pakietu ratunkowego, wynoszącej 31,5 mld euro. W przypadku decyzji odmownej Grecja musiałaby ogłosić niewypłacalność.