Grecy wybierają nowy parlament. Moment na głosowanie nie jest jednak najszczęśliwszy. Wielu mieszkańców pogrążonego w kryzysie finansowym kraju zapowiedziało, że nie pójdzie do urn, bo to polityków obwiniają za dramatyczną sytuację w państwie.
Greckie wybory wypadły w momencie kryzysu zaufania do dwóch największych partii politycznych w kraju - socjalistycznego PASOK-u i konserwatywnej Nowej Demokracji. To one postrzegane są powszechnie jako odpowiedzialne za ostry ekonomiczny kryzys w Grecji, który trwa już dwa lata.
Oprócz PASOK i Nowej Demokracji (ND), uważanych przez międzynarodowych wierzycieli Grecji za najbardziej pożądanych i stabilnych partnerów, do walki o głosy stanęło jeszcze 30 innych partii, partyjnych koalicji i niezależnych kandydatów.
Analitycy obawiają się, czy wybory umożliwią wyłonienie silnej koalicji niezbędnej do kontynuowania reform gospodarczych. Wynik głosowania niepokoi też Unię Europejską, która obawia się, że destabilizacja sytuacji politycznej w Grecji może doprowadzić do paraliżu tego kraju i wywołać dalekosiężne skutki dla całej strefy euro.