Władze w Paryżu wszczęły śledztwo w związku z lotami tajemniczych dronów nad elektrowniami atomowymi we Francji. Od 1 października nad siedmioma francuskimi elektrowniami zaobserwowano kilkanaście takich lotów.
Loty samolotów bezzałogowych są obecnie organizowane w sposób systematyczny i skoordynowany nad niektórymi obiektami nuklearnymi w naszym kraju - głosi oświadczenie międzyresortowego sekretariatu generalnego ds. obrony i bezpieczeństwa narodowego (SGDSN). Najwidoczniej celem tej zorganizowanej prowokacji jest zaburzenie kontroli i systemu ochrony tych obiektów - napisano.
Rząd Francji podał w niedzielę, że do zidentyfikowania organizatorów lotów i ich wstrzymania zaangażował ministerstwa spraw wewnętrznych, ekologii i obrony. Jednocześnie zapewnił, że francuskie obiekty nuklearne posiadają wszelkie zabezpieczenia.
Minister ds. ekologii i energetyki Segolene Royal przyznała, że na razie śledczy nie wiedzą, kto stoi za organizacją lotów.
Początkowo podejrzenia kierowano w stronę przeciwników energetyki nuklearnej, którzy często starają się swymi publicznymi akcjami zwrócić uwagę na domniemane niedostateczne bezpieczeństwo jej urządzeń. Greenpeace zaprzeczył jednak, by miał cokolwiek wspólnego z lotami, które określił mianem "bardzo niepokojących".
Francuskie prawo zakazuje wszelkich lotów nad elektrowniami atomowymi na obszarze 5 kilometrów wokół obiektu i na wysokości poniżej 1000 metrów. Naruszenie przepisów zagrożone jest grzywną w wysokości 75 tysięcy euro i karą jednego roku pozbawienia wolności.
Francja z 58 reaktorami i 19 centralami nuklearnymi jest światową potęgą w zakresie produkcji energii atomowej.
(edbie)