Członkowie "Arki Zoe" wyszli z więzienia we Francji, ale mają zapłacić 6,5 miliona euro. Francuscy działacze, którzy odbywali nad Sekwaną karę 8 lat więzienia za "próbę uprowadzenia" ponad setki afrykańskich dzieci, zostali wczoraj ułaskawieni przez prezydenta Czadu.
Nie zwalnia ich to jednak od zapłacenia grzywny, na którą skazał ich czadyjski sąd. Premier Francois Fillon oświadczył, że francuski rząd nie zapłaci za nich tej grzywny, ponieważ nie widzi powodu, aby za błędy popełnione przez działaczy humanitarnych mieli cierpieć nadsekwańscy podatnicy.
Poza tym przeciwko czterem członkom „Arki Zoe” trwa we Francji niezależne postępowanie karne. Grożą im kary do dziesięciu lat więzienia za próbę pośrednictwa w nielegalnej adopcji dzieci. Francuskie rodziny twierdzą bowiem, że zapłacili im w sumie kilkadziesiąt tysięcy euro za możliwość przygarnięcie sierot z objętego wojną domową sudańskiego Darfuru.