Pałac Elizejski ogłosił w piątek, że nowym premierem Francji został Francois Bayrou. Polityk jest członkiem Ruchu Demokratycznego. Wcześniej był m.in. ministrem sprawiedliwości. To polityczny sojusznik Emmanuela Macrona. Jak stwierdził Bayrou po ogłoszeniu nominacji, "wszyscy wiedzą, że droga będzie długa".
Jak podała agencja Reutera, Francois Bayrou powiedział, że jest świadomy, iż jego zadanie kierowania rządem w głęboko podzielonym kraju bez wyraźnej większości parlamentarnej będzie trudne.
Wszyscy wiedzą, że droga będzie długa - przekazał Bayrou reporterom telewizji BFM, opuszczając swoje biuro.
Francois Bayrou to weteran francuskiej polityki. Zdaniem komentatorów, był dla Macrona najlepszym wyborem - od lat pozostaje jego sojusznikiem, a zarazem nie obciąża go bilans dotychczasowych prezydenckich decyzji.
73-letni Bayrou we francuskiej polityce debiutował na przełomie lat 70. i 80. Od 1986 roku wielokrotnie zasiadał w parlamencie Francji jako deputowany. Był ministrem edukacji narodowej (w latach 1993-97) oraz eurodeputowanym (od 1999 do 2002). Od 2014 roku sprawuje urząd mera miasta Pau.
Trzykrotnie ubiegał się o urząd prezydenta Francji. Po raz pierwszy - w 2002 roku z ramienia Nowej Unii na rzecz Demokracji Francuskiej (UDF). Po raz drugi kandydował w 2007 roku. Po przegranych wyborach założył centrową partię MoDem (do dziś pozostaje jej przewodniczącym). W 2012 roku również startował bez powodzenia.
W wyborach parlamentarnych w 2017 roku kandydaci MoDem startowali z listy LREM. Bayrou dostał się do parlamentu i w maju otrzymał tekę resortu sprawiedliwości w rządzie Edouarda Philippe'a, jednak już miesiąc później odszedł ze stanowiska.
Powodem była afera dotycząca fikcyjnego zatrudniania przez eurodeputowanych MoDem (a wcześniej UDF) asystentów w Parlamencie Europejskim. W procesie, do którego doszło po nagłośnieniu sprawy, pięciu byłych europosłów MoDem i UDF zostało skazanych na grzywny i kary więzienia w zawieszeniu. Sam Bayrou został uniewinniony. Sąd uznał, że oskarżenie nie przedstawiło dowodów pozwalających uznać, że uczestniczył on w procederze.
Po odejściu z rządu został surowym recenzentem polityki Macrona, m.in. w 2018 roku krytykował decyzje prezydenta podjęte podczas protestów ruchu "żółtych kamizelek" przeciw rosnącym kosztom życia oraz sprzeciwiał się reformie systemu emerytalnego, którą Macron przeprowadził w 2023 roku.
W ostatnich dniach media przypomniały, że w 2022 roku Bayrou pomógł przywódczyni skrajnej prawicy Marine Le Pen w uzyskaniu niezbędnej liczby 500 podpisów samorządowców i radnych, by mogła kandydować w wyborach prezydenckich. Sam również złożył podpis, przekonując, że robi to w imię "ocalenia demokracji", mimo że nie popiera jej kandydatury.
Wśród nazwisk potencjalnych kandydatów na nowego premiera wymienianych w mediach pojawiał się - oprócz szefa centrowej partii MoDem Francoisa Bayrou - były lewicowy premier Bernard Cazeneuve. AFP poinformowała w czwartek, że wymieniane było również nazwisko Rolanda Lescure'a, byłego ministra przemysłu.
Macron prowadził w ostatnich dniach konsultacje z partiami politycznymi reprezentowanymi w parlamencie. Celem tych rozmów nie było skłonienie partii do udziału w rządzie, a raczej zyskanie ich neutralności - zapewnienie, by powstrzymały się od wotum nieufności wobec przyszłego rządu. W rozmowach z Macronem nie uczestniczyła skrajnie lewicowa partia Francja Nieujarzmiona (LFI) ani też skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN).
Poprzedni premier, Michel Barnier, który stał na czele rządu od września, musiał ustąpić w wyniku wotum nieufności przyjętego przez parlament w zeszłym tygodniu.