Będę prezydentem wszystkich Francuzów, niezależnie od ich opinii politycznych! - zadeklarował prezydent-elekt Nicolas Sarkozy, który wygrał w II turze francuskich wyborów prezydenckich. Sarkozy uzyskał 53 proc. głosów, a jego rywalka Segolene Royal – niecałe 47.
W wyborach wzięła udział rekordowa liczba Francuzów; frekwencja wyniosła 83,97 proc. Wyniki te nie uwzględniają głosów Francuzów oddanych za granicą.
Reforma Unii Europejskiej ma być jednym z priorytetów nowego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Tak przynajmniej twierdzi jego najbliższe otoczenie, według którego - zaraz po oficjalnym objęciu władzy - następca Chiraca pojedzie z wizytą do Brukseli i Berlina. Sarkozy chce przede wszystkim okroić były projekt eurokonstytucji ze wszystkiego, co budziło niepokój francuskich związkowców - dotyczy to głównie sfery ekonomiczno-socjalnej - a zostawić to, co dotyczyło reform wewnętrznego funkcjonowania europejskich instytucji.
Chce upowszechnić przyjmowanie decyzji większością głosów krajów członkowskich - w miejsce jednomyślności - oraz zmienić samą proporcję głosów, którymi poszczególne państwa dysponują, co może być niekorzystne dla Polski. Według nieoficjalnych informacji, nowym premierem Francji zostanie prawdopodobnie Francois Fillon, były minister oświaty, który chciał przeprowadzić reformę szkolnictwa, ale którego Chirac zmusił do dymisji.
W swoim przemówieniu, zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników, Sarkozy zaapelował przede wszystkim do rodaków, żeby pomogli mu przeprowadzić niezbędne reformy. W zamian obiecał, że wyciągnie rękę do każdego obywatela, bo jego zdaniem trzeba pokonać głębokie podziały polityczne. Powiedział, że będzie bronił we Francji i na świecie praw człowieka oraz walczył z wszelkiego rodzaju dyskryminacją. Podkreślił, że ma wielki szacunek do swojej wyborczej przeciwniczki, socjalistki Segolene Royal. Ona sama oświadczyła natomiast, że nie zamierza zrezygnować z kariery politycznej. Wręcz przeciwnie, chce zmobilizować zwolenników lewicy do rewanżu w czerwcowych wyborach parlamentarnych.
Według bliskiego otoczenia kandydata jest możliwe, że tuż po wyborach Sarkozy pojedzie do jednego z klasztorów, aby odpocząć i w spokoju medytować nad nowymi obowiązkami, które spoczną (prawdopodobnie) na jego barkach.
I choć Sarkozy deklarował, że chce być prezydentem wszystkich Francuzów, nie wszędzie wzbudziło to entuzjazm. Wielu lewaków po ogłoszeniu zwycięstwa Nicolasa Sarkozy'ego w wyborach prezydenckich z okrzykami „równość, solidarność” oraz kijami baseballowymi w rękach wyszła na ulice. Spłonęło kilkadziesiąt samochodów i kontenery ze śmieciami. Doszło do starć z policją; m.in. na Placu Bastylii.
Uprawnionych do głosowania było ogółem 44,5 mln osób. Oficjalne rezultaty zostaną ogłoszone przez Radę Konstytucyjną najpóźniej do środy, 16 maja.
W pierwszej turze wyborów 22 kwietnia kandydat centroprawicy Sarkozy zdobył 31,18 proc. głosów. Za nim uplasowała się socjalistka Royal z 25,87 proc. poparcia. Frekwencja wyborcza wyniosła aż 83,8 proc.